Obudziłem się dzisiaj z przeświadczeniem, że naprawdę mi się nie chce. Nic. Wielu z Was ma pewnie dni takie, jeszcze czasem chandra jakaś dochodzi do tego, ale to inna sprawa. Ale trening sam się nie zrobi… Dochodzą mnie jednak myśli o motywacji czy innej sile napędowej, co te moje cztery litery mobilizuje do ćwiczeń.
„Twierdza” Font Fomeu, gdzie obecnie przebywam…
Miarą osiągnięcia w sporcie jest ilość zapisków w „CV laurów”, które zawodnik dopisuje po zawodach corocznie. Jednym przychodzi łatwiej co nieco, innym potrzeba talent poprzeć dodatkową ilością pracy. Kibice jeno finalny efekt szczęścia, wytrenowania, walki sportowej oglądają, więc dobrze jest przybliżyć nieco szerszemu gremium, co składa się na zasługi te czy inne. Nie da się tego zrobić od razu, ale krok po kroku może świadomość się zwiększy.
Osobną sprawą jest motywacja, która prowadzi do celu. Ważne jest tu oczywiście wsparcie innych. W Polsce można dopatrzeć się dwóch typów kibicowania, tych co narzekają na wszystko, co dzieje się w szeroko pojętym polskim sporcie („Bo źle przecież jest, pan popatrzy, że oni piłki kopnąć nie umią!”), i na tych, którzy zazdroszcząc „naszym” dobrych rezultatów tylko sprowadzają wszystko do łutu szczęścia czy przypadku. Niewielu znajdzie się optymistów wspierających starania tych, co dla sportu poświęcić się chcą. Wielka więc rola mediów, a nawet dyskusji wszelkich pozytywnie nastrajających. Przynajmniej tak mi się wydaje…
Co u mnie może zapyta ten czy ów? Otóż po starcie na uniwersjadzie przygotowania finalne do mistrzostw globu. Miesięczny prawie obóz na wysokości ok. 2000m we francuskich Pirenejach, gdzie odcięci od świata na treningu właściwie tylko skupić się można. A już pierwszego sierpnia Mistrzostwa Polski Seniorów, których w tym roku gospodarzem będzie Bydgoszcz. Na zawody te wszystkich serdecznie zapraszam, jak i do Berlina, bo w tym roku emocji lekkoatletycznych na najwyższym poziomie daleko szukać nie trzeba. W końcu sezon treningowy w pełni!
Rozmyślam w pokoju..