Pisałem ostatnio tylko o piosenkach i muzyce. Minął listopad, więc czas zmienić tematykę. Miałem zrobić jakieś podsumowanie mojego „piosenkowania”, ale stwierdziłem, że nie ma co podsumowywać, trzeba iść do przodu. Z racji tego, że staram się być na bieżąco z informacjami prasowymi o szeroko pojętym sporcie, dociera do mnie wiele informacji na temat tego i owego, co w sporcie się dzieje. Głośno było ostatnio o podejrzeniu o doping Mariusza Wacha. Podkreślam słowo podejrzeniu, bo stawianie wyroków przez ludzi jest często przedwczesne, a zaufanie do informacji prasowych nie powinno być bezgraniczne (patrz artykuł o trotylu w Rzeczpospolitej). Jako wyczynowy sportowiec uzyskujący jeszcze w miarę dobre wyniki, zostałem objęty systemem ADAMS, czyli monitorowania mojego miejsca pobytu celem przeprowadzenia wyrywkowej kontroli antydopingowej. Dlatego też chętnie wypowiem swoje zdanie na temat systemu i rzeczy, które do głowy mi teraz przychodzą.
Po pierwsze martwi mnie, że zdarzają się dziennikarze, którzy kosztem niesienia sensacji tworzą artykuły, które do dopingu namawiają (patrz tutaj). Martwią tym bardziej, że do Internetu sięgają często młodzi sportowcy, którzy po przeczytaniu takiego tekstu stwierdzą, że doping powinien być zalegalizowany, a jeśli nie jest, to czemu by nie spróbować, skoro wszyscy piszą, że nie jest zły? Dziwi mnie, że autor takiego wpisu (chciałem napisać artykułu, ale raczej kojarzy mi się to z tożsamym mojemu blogowym wpisem) nie pokusił się o swoją opinię na ten temat. Czyżby się bał? Lepiej przecież, żeby wypowiedziały się sportowe autorytety, po co samemu skomentować. Nie dziwi mnie więc, że w innym miejscu Pan Jakub pisze, że sportowcy są nękani przez kontrole antydopingowe. Szkoda tylko, że i ten artykuł wpis jest niesprawdzony. Czy nie łatwiej byłoby zadzwonić do polskiego oddziału Komisji do spraw Zwalczania Dopingu w Sporcie, aby wyjaśnili działanie systemu? Wtedy było by wiadomo, jak to działa. Bo pisanie tylu niesprawdzonych rzeczy, pytając o zdanie przypadkowych ludzi nie jest dobrą metodą przekazywania informacji opinii publicznej.
Dlaczego o tym piszę? Bo coraz częściej dziennikarze tworzą wśród społeczeństwa stwierdzenia typu: „wszyscy sportowcy biorą”. A mnie takie oskarżenie obraża. I wszyscy moi znajomi sportowcy nie biorą dopingu. Czemu więc rzekomi dziennikarze tak piszą? Bo szukają taniej sensacji.
Uważam, że system kontroli jest dobry. Istnieją incydentalne przypadki dopingu, zgoda. I świetnie się je w mediach opisuje, bo to skandale i afery. Ale twierdzenie, że wszyscy ludzie sportu parają się dopingiem to jak mówienie, że wszyscy politycy kłamią (przepraszam za przykład, chodzi o uśrednianie). Sportowcy dbają o prawidłową dietę, dozwolone wspomaganie organizmu, ale każde dziecko potrafi sprawdzić przepisy antydopingowe i wystrzegać się środków, które są zakazane. Bo jest to jednocześnie informacja, że dla człowieka są groźne. Bo o to przecież chodzi, o nasze życie i zdrowie, a nie o chęć oszukiwania.