Book Challenge 2015 – październik

Oto kolejne cztery książki, które przeczytałem ostatnio. I oczywiście kilka słów mojej opinii o nich.

„Gotowy do biegu” autorstwa Kelly’ego Starretta i T.J. Murphy’ego miała niedawno swoją polską premierę dzięki Wydawnictwu Galaktyka

Kelly Starrett, autor książki to były kajakarz górski, ale w biegowym świecie zaistniał już jakiś czas temu dzięki książce „Bądź sprawny jak lampart”, która stała się bestsellerem New York Timesa oraz Wall Street Journal. Tym razem jego książka napisana przy współudziale T.J. Murphy’ego (znanego autorytetu wśród zawodników trenujących CrossFit®) to szczegółowy poradnik dla biegaczy chcących wyrwać się z kontuzyjnej matni, która wcześniej czy później dopada wielu sportowców i amatorów. Dla innych będzie to sposób na to, by przerwy, spowodowanej przez kontuzje możliwie długo uniknąć i cieszyć się pasją biegania (i nie tylko) jak najdłużej.

„Gotowy do biegu. Jak uwolnić wrodzoną zdolność do biegania bez kontuzji”, bo tak brzmi pełny tytuł książki nie jest typowym poradnikiem, który mówi: jak trenować, ile kilometrów pokonywać albo jak przygotować się do zawodów. To spojrzenie na biegacza z punktu widzenia fizjoterapeuty, specjalisty od motoryki i leczenia urazów przeciążeniowych.  

Kerry Starrett to znawca mechaniki ludzkiego ciała, z których to specjalności napisał doktorat. W młodości był członkiem amerykańskiej reprezentacji w kajakarstwie górskim, a z drużyną Men’s Water Rafting dwa razy uczestniczył w mistrzostwach świata. Specjalistą od biomechaniki stał się przez przypadek. Podczas swojej długiej kariery doznał bardzo poważnej kontuzji, która spowodowała u niego zakończenie przygody ze sportem. W trakcie jednego z treningów jego kark i plecy uległy czemuś, co można by uznać za ludzką wersję „zawieszenia się komputera”. Kerry nie mógł poruszyć głową, a przeciągająca się przerwa w treningu i długotrwałe leczenie spowodowały przedwczesne porzucenie kariery sportowca. Okazało się jednak, że to nie błąd podczas tego jednego treningu spowodował kontuzję. To wszelkie niewłaściwe nawyki, które praktykował przez wiele lat doprowadziły jego organizm do stanu, który uniemożliwiał już normalny trening. Codzienne siedzenie przed komputerem, a wpatrywanie się w tablet lub smartphon, brak rozciągania, rozgrzewki i schłodzenia doprowadziły do przeciążeń na treningu. Brzmi znajomo? U Starretta nie skończyło się to tylko na sportowej złości na cały świat. Narodziła się w jego głowie obsesja na punkcie ludzkiego ciała i sposobów jego funkcjonowania. Zaczął analizować i „naprawiać” wszelkie mechanizmy i nawyki, jakie wykonujemy regularnie na co dzień i później powielamy podczas biegu. Starrett w swojej książce sprawia czasem wrażenie, jakby umiał dostrzegać rzeczy, których inni specjaliści nie widzą, podając jednocześnie konkretne recepty na to, jak można to zmienić.

W książce przeczytamy między innymi: o butach do biegania i codziennego poruszania się (m.in. dlaczego nie warto nosić klapek typu „japonki”), znaczeniu poprawnej postawy, zmianie nawyków w pracy, przygotowaniach do treningu i schłodzeniu po nim, regeneracji, nawodnieniu i wielu dość trudnych wyborach, które trzeba podjąć, aby mieć wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne.

Osobiście bardzo spodobał mi się styl „Gotowego do biegu”. Nie jest to głaskanie czytelnika, metody „małych kroków”, którą proponuje większość autorów poradników dla biegaczy. W wielu miejscach to prawdziwa rewolucja w podejściu do pacjenta, przewartościowanie dotychczasowego sposobu myślenia i rodzajów postępowania. „10 minut dziennie”, „bosonoga sobota”, „kanapowe rozciąganie” to przykładowe metody z książki, które można wdrażać od zaraz i które może robić każdy z nas. A według Starreta – tak proste sposoby potrafią zmienić w naszym bieganiu naprawdę wiele. W książce wiele miejsca poświęcono nawiązaniom do wielu znanych (zwłaszcza za oceanem) postaci. Jest więc kilka odniesień do „Urodzonych Biegaczy” Christophera McDoughalla, którego bieganie naturalne autor dość ostrożnie poleca (chociaż warto też podkreślić, że obie książki są diametralnie różne). Mamy też krytykę wielu systemów stosowanych przez producentów obuwia, zachęcanie do wzmacniania naszych naturalnych mechanizmów funkcjonowania stopy itd. Są i odniesienia do słynnego doktora Nicholasa Romanova (autora metody Pose) oraz Briana MacKenziego (twórcy programu CrossFit Endurance). Dużym plusem jest też podsumowanie na koniec każdego rozdziału opracowane przez T.J. Murphy’ego, którego komentarz „Jak biegacz do biegacza” wyjaśnia kolejne zagadnienia książki w jego codziennej praktyce.

„Gotowym do biegu” znajdziemy też długą listę błędów, które popełniają niektórzy lekarze i fizjoterapeuci, leczący tylko skutki urazów, nie zastanawiając się nad przyczyną bólu. Wielu specjalistów boi się spróbować czegoś innego, niż leki przeciwzapalne i przerwa w bieganiu. Sam miałem w swoim życiu masę problemów z kontuzjami, przez co wielokrotnie próbowałem przeróżnych rozwiązań. Dlatego też wiem, jak ciężka to przeprawa.

Myślałem też, że o bieganiu wiem już dużo, ale książka doktora Starretta otworzyła mi oczy na kilka ciekawych spraw. A jest to o tyle ważne, że te sposoby wydają się znalezieniem kompromisu między postępowaniem ostrożnym i skutecznym. Nie da się jednak zrobić tego bez wysiłku, dlatego że każda rewolucja wymaga od nas ogromu pracy, by nagromadzone przez wiele lat złe nawyki odwrócić. Według autora „Gotowego do biegu”, aż 80% biegaczy łapie co roku jakąś kontuzję. Wybór należy do nas, czy zastosujemy na tyle właściwą profilaktykę, by znaleźć się w tych 20% albo nawet… zmieniać tą statystykę. Mottem, które przyświeca książce jest zdanie: „Każdy człowiek powinien umieć zdiagnozować i usunąć podstawowe problemy swojego ciała”. Dzięki książce Starretta mamy dużą szansę, że (chociaż w części) uda się nasz problem zdiagnozować, a potem wyleczyć. 

Więcej informacji i możliwość kupna książki znajdziecie TUTAJ. 

Moja ocena: 8/10


„Rach ciach ciach, czyli pchamy pchamy” autorstwa Tomasza Jarońskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego została wydana tuż przed tegorocznym Tour de Pologne przez wydawnictwo Burda Książki. Jest to autobiografia dwóch doskonałych komentatorów Eurosportu, a ponadto świetnych dziennikarzy. Bardzo przyjemnie się to czytało, książka zawiera wiele anegdot, humorystycznych wydarzeń, ale i kawał sportowej dziennikarskiej historii Polski ostatnich lat. Wiele się od nich nauczyłem. Obaj panowie są zdecydowani, bezkompromisowi i profesjonalni i to mi się w tej książce podobało, bo nie nie bali się oni trudnych tematów, a opisy kuluarów ich pracy były bardzo ciekawe i dały mi wiele do myślenia. Oczywiście po przeczytaniu tej książki od razu chciałbym zostać komentatorem sportowym, ale… nie od razu Rzym zbudowano. Najpierw chyba już napiszę książkę. 🙂 Świetnym zwieńczeniem ich opowieści są śmieszne wypowiedzi obu panów i humorystyczny opis ich pracy z nonsensopedii. Moja ocena: 7/10. 


„100 wielkich kuriozów historii”

Kolejną książką było „100 wielkich kuriozów historii”. Autorem jest Wasilij Wadeniejew. Dostałem ją od mojego przyjaciela Pawła z Białorusi, który podarował mi ją podczas zawodów w Rosji. Na początku muszę się przyznać, że z książką szło mi dość ciężko, bo jeszcze dość słabo znam język rosyjski. Wziąłem się jednak na sposób i postanowiłem, że będę czytał codziennie 2-3 „kurioza” dziennie w formie lekcji tegoż języka. Szło powoli, po kilkanaście razy na stronę musiałem sięgać do słownika, ale zawsze to lepiej niż zabrać się naraz za to i potem męczyć. A tak, w międzyczasie czytałem inne książki, a tą traktowałem jako naukę i poznawanie nowych słów (muszę uczciwie przyznać, że czytanie szło wolno). Sama książka zawiera wiele interesujących ciekawostek historycznych. Jest napisana z humorem, przedstawia wiele zbiegów okoliczności. Np. jak przez przypadek wynaleziono silnik parowy w starożytnej Grecji, dlaczego Krzysztof Kolumb ma dwa groby w dwóch różnych częściach świata i wiele innych nieporozumień. Ogólnie książka jest całkiem wartościowa.  Moja ocena: 5/10.

Ostatnią książką była „Sztuka życia dla mężczyzn” Szczepana Twardocha i Przemysława Bociąga, wydana przez Świat Książki. Jest to dość ciekawy poradnik dla mężczyzn, napisany dość przyjemnym językiem. Jest kilka ciekawych pomysłów, jak znaleźć swój własny styl, jak się ubierać, jak wymyślić dobry pomysł np. na kolację, gdzie szukać inspiracji, jak nie wyjść na nudziarza w towarzystwie, albo co może się przydać w podróży. Nie napiszę, że książka była dla mnie przełomowa, bo momentami była słaba, ale na pewno coś ciekawego z niej wyciągnąłem. Zwłaszcza, że kupiłem ją w księgarni Świat Książki za mniej niż dziesięć złotych. Niezła książka nie musi być droga. Dużym plusem było na pewno poczucie humoru autorów i kilka nietuzinkowych pomysłów. Moja ocena: 5/10

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close