Zaskoczeniem tylko nazwać można to, co zrobił w finale setki Usain Bolt. Najszybszy obecnie człowiek świata zachował się jak młodziak, który nie szanuje rywalizacji i olimpijskiego ducha. Bo finisz jego przejdzie do historii, rekord świata też. Szkoda, że w stylu lekceważącym innych. Ale dla mnie łamanie granic szybkości naszych biegaczy staje się zbyt powszechne, i prowadzi do dziwnych skojarzeń. Ośmiu najszybszych ludzi w dzisiejszym finale to biegacze czarnoskórzy. I Polakom brakuje coraz więcej do tejże czołówki. Co by nie mówić, nienaturalną wydaje się taka łatwość w pokonywaniu przez nich wszelkich limitów. To co wydawało się niemożliwe staje się realne na naszych oczach. Czy to z powodu talentu, pracy ciężkiej, pieniędzy czy może czegoś więcej? Mam nadzieję, że nie, w Bolta gorąco wierzę. Oglądając ten finał w salce naszej „Misji olimpijskiej” wraz z Łukaszem Chyłą nadziwić się nie mogliśmy. 100 metrów biegają już o 31 setnych poniżej 10 sekund. Jak ten świt pędzi, chciałoby się rzec.
Polacy walczyli dzisiaj znowu, niektórzy do samego końca (przed setką widzieliśmy finał wieloboistek, które nie szczędziły starań. Marek Plawgo wystąpi w Finale. Jutro kolejny dzień. Oby pomyślny.