Złoty „Machałek”

Dziś na nogach byłem już przed szóstą. Ciężko się jeszcze przestawić. Ale czasu przez to jakoś więcej. Mimo słońca, na treningu nie czułem wielkiego upału, chyba jeszcze chińskie klimaty pozwalają na przystosowanie do słońca. Po treningu już czas na spokojne oglądanie naszych. I tu trochę przyjemniej, bo polska telewizja pozwala śledzić kilka rzeczy na raz. Oglądnąłem finałowe piłki naszej reprezentantki w tenisie stołowym (na trybunach widziałem częstochowianina, pana W. Piętę, którego spotkałem 2 dni temu na Chińskim Murze), następnie przełączałem między Eurosportem a TVP Sport i jedynką i dwójką, oczywiście oglądając przede wszystkim lekką atletykę. Przełączałem czasem sprawdzić wynik piłkarski, Brazylia znowu nie będzie cieszyć się złotym medalem Igrzysk. Gratulacje dla Artura Nogi za awans do półfinału, a szczególne oczywiście słowa uznania dla Piotrka Małachowskiego, znanego jako „Machałka”, który zdobył kolejny medal dla „lekkiej” i Polski oczywiście. Szkoda, że nie mogłem na żywo tego zobaczyć, ale w domu chyba równie głośnio krzyczałem. Na „Ptasim Gnieździe” byłem tylko raz jako widz, w ostatni dzień mojego pobytu w Chinach, oglądałem m. in. finał 10 000 metrów, gdzie liczyłem na walkę Haile Gebrselassie z Kenenisą Bekele, lecz ten pierwszy słusznie chyba święci sukcesy w najdłuższym z biegów wytrzymałościowych, czyli maratonie.  Czy i ja kiedyś wydłużę swój dystans do 50km? Na razie nie planuję tego, ale czas pokaże czy nie spróbuję najdłuższego naszego dystansu.

Planuję jeszcze jakieś starty w tym sezonie, szkoda trochę tej pracy wykonanej przed Igrzyskami. Analizując ostatni okres przed startem nie udało się chyba uniknąć pewnych błędów… Trzeba spróbować zrobić jeszcze jakiś wynik, a później czas na spokojne przygotowania dalej…

 

 

Widok z trybun „Ptasiego Gniazda”

 

 

 

 
Droga na stadion
%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close