Kolejny dzień olimpijskich zmagań rozpocząłem oglądając nasze gry zespołowe. Ekipa na Igrzyska Olimpijskie jest trzecia co do wielkości w historii naszego polskiego olimpizmu. Nasze drużyny bardzo wzmocniły liczbę naszych Reprezentantów. Mówiło się, że jeśli dobrze im pójdzie, to występ Polaków będzie sukcesem. Bo Siatkarki, Siatkarzy i Szczypiornistów najłatwiej wypromować w telewizji, sprzedać emocje, a i popularnością zawsze cieszyć się będą. Plan minimum u naszych panów osiągnięto, bo ćwierćfinały takimi były. I myślę, że warto było wstać dzisiaj rano i kibicować naszym, mimo, że przegrali. Bo ostatnie ich chwile na olimpijskich arenach nie były jakąś klęską wielką, walczyli i starali się do końca. Szkoda, że nie udało się wywalczyć medali. Ale ileż takich przypadków już mieliśmy na tych igrzyskach? Dziwi mnie, gdy piszą o zespołach jako największej porażce dotychczas. Przecież każdy medal waży tak samo. Choć specyfika jest różna, bo w drużynie odpowiedzialność inna niż u nas, w konkurencjach indywidualnych, ale porażka chyba boli podobnie.
Kolejny dzień niezapomniane wrażenia przyniósł, szkoda, że nie było medali. Ale piąte miejsce Ani Jesień, szóste Anity Włodarczyk. Szkoda trochę Kamili „Kamy” Skolimowskiej, ale chyba następuje powoli era młodszej koleżanki…
Oglądałem też rywalizację naszych ośmiusetmetrowców. Paweł Czapiewski dał się ponieść emocjom, ruszył trochę za szybko, bo już z trzysetki (nawet chyba z 350m) i na finiszu przegrał awans do kolejnej rundy o 2 setne! Chyba przez nieuwagę, bo finisz ma rewelacyjny. Szkoda mi go znowu, ma już 30 latek, na 2 poprzednie Igrzyska się nie dostał (trochę pechowo), związek wiele razy nie chciał go wysyłać na międzynarodowe imprezy, z szkolenia wypadł, sprzedał mieszkanie. Wiele poświęcił. I się nie udało. A ten jego niepowtarzalny styl biegania, ten finisz z ostatniej pozycji… A jeszcze mówił, że tydzień temu poprawił życiówkę na sprawdzenie na 600m, więc w życiowej formie był. Zabrakło trochę szczęścia… I znowu przychodzi myśl, że Marcin Lewandowski powoli staje się następcą mistrza. Przeszedł do półfinału. Rok tylko młodszy ode mnie. A po ubiegłorocznym Mistrzostwie Europy U-23 rozpędza się coraz bardziej.
Tak jak Artur Noga, z którym poznałem się przed Igrzyskami w magazynie sprzętu PZLA. Też fajter, jak to mówią nasi komentatorzy. Oby tak dalej chłopaki!
PS. Nie sposób nie wspomnieć o rekordzie świata na 200m. Jestem pod wrażeniem. Bolt. I wszystko jasne. Ten człowiek jest najszybszy na świecie. I zaprezentował nam świetne widowisko!