Niektórzy sportowcy mają spokojne przygotowania. Mogą robić to co lubią i liczyć na wsparcie. Jak już onegdaj pisałem, widzę przyszłość polskiego sportu w rękach sponsorów. Każdy obecnie produkt można sprzedać, sportowy wynik i wizerunek sportowca powoli staje się kolejnym punktem zainteresowania. Są w Polsce grupy zawodowe, które czynią wiele dobrego w przygotowaniach zawodników. I choć pieniądze nie zmienią wiele, ale przykład niektórych pokazuje, że potrafią wiele pomóc. Pisałem o grupie Halls pomagającej kolarstwu górskiemu na najwyższym w Polsce (i w świecie?) poziomie. Porównałem dwa wywiady przeprowadzane po Igrzyskach Olimpijskich: Maji Włoszczowskiej i Rafała Fedaczyńskiego, który w chodzie na 50km zajął 8 miejsce. Ciekawość wielka mnie ogarnia, czy gdyby zapewnić Rafałowi i wielu innym zdolnym sportowcom możliwość spokojnego trenowania (czytaj: środki materialne, czyli stypendia), to czy nie było by tych medali w Pekinie dużo, dużo więcej? Tego się nie dowiemy, dopóki środki państwowe będą nieudolnie zarządzane, a większość sponsorskich pieniędzy nie miała przełożenia na sportowe relacje zawodnik – media.
Wywiad z Mają:
Wywiad z Rafałem (kliknij link)