Upragnionym momentem po długim, męczącym i wymagającym poświęcenia i zapału sezonie staje się odpoczynek. Dla większości lekkoatletów, po mistrzostwach świata, które pozostają najważniejszą imprezą sezonu nastaje czas, kiedy można podbudować trochę domowy budżet. Bo tak nazwać trzeba starty w komercyjnych mityngach, które po świecie rozgrywa się, aby nacieszyć pięknem sportu lokalną zazwyczaj gawiedź. Ci, którym nadzwyczaj pomyślnie wypadły Mistrzostwa Świata liczyć mogą na zaproszenia tych bogatych mityngów, od Golden League czy Finał Grand Prix IAAF, po Finał Challenge Race Walking albo Pedros Cup w Polsce. Dla reszty pozostają krajowe zawody, gdzie zmierzyć się można z krajową czołówką, bo przecież całoroczny trening spożytkować trzeba. A są też tacy, którym w tej drugiej części sezonu tak upragnione rekordy życiowe uzyskać się uda. Dla nich wszystkich Liga Seniorów, dla młodszych Liga Juniorów i kilkanaście innych miejsc rywalizacji czeka. Cieszy mnie, że liga seniorów w Krakowie przyniosła wiele emocji – w końcu podjęliśmy (my – AZS-AWF Kraków) walkę o zwycięstwo z faworyzowaną Warszawą, do czego i ja dołożyłem sporo punktów (trzeci mój wynik w karierze:). Wracając zaś do odpoczynku, od którego zacząłem pisanie moje, nareszcie narzekam na czasu nadmiar, więc nadszedł moment zająć się tym, co lubię. Lecz po ostatnim starcie rozpocząłem już przygotowania sportowe do kolejnego sezonu, a mianowicie codzienne treningi jogi uskuteczniam. Czołem!!