Dzisiejszy dzień zaczynam od informacji o wygranej AZS Częstcohowa w Plus Lidze siatkówki. Maiłem wybrać się na ten mecz w Częstochowie, lecz na obozie przebywam, a szkda wielka bo wygranej takiej często oglądać nie dane…
Kilka dni temu dane nam było oglądać transmisję walki „Pudziana” z Najmanem. MMA znam, bo mam znajomego ze studiów na krakowskiej AWF, który też walczy oraz chwytów pokazanych przez naszego byłego fizjoterapeutę… Przykro było czekać tyle czasu na tak krótki popis, ale na początek może być. W sportach letnich sezon raczej zakończony, czas teraz na przedstawicieli zawodów halowych czy zimowych. Bo w międzyczasie czas poobserwować przygotowania sportowców zimowych do Igrzysk w Vancouver.
A co w moim sporcie? Czas przygotowań ucieka jak zwykle za szybko. Wiadomo, że konkurencja nie śpi (choć nie śpi też czasem po nocach, co akurat dobrze się składa 🙂 lecz to mnie ani ziębi ani grzeje. Interesuje mnie jeno, co sam zrobić mogę, a jak zwykle skupić się trzeba na treningu i wszelakich elementach okołosportowych z tym związanych. Nadszedł czas długo oczekiwanego pierwszego obozu, który mobilizuje do konkretniejszej pracy treningowej. Wszak dwa razy dzienne trenowanie i należyty odpoczynek to jest to, czego potrzeba i co czynić musimy, aby z kopyta ruszyły przygotowania. Cieszy mnie powrót do treningów naszego kompana, który po ponad dwuletniej przerwie wraca na treningowe ścieżki. A i dodatkowa mobilizacja się przyda, bo zawsze to kolejny rywal do sportowej walki. Mi zaś udaje się jeszcze łączyć treningi z pracą, więc trochę się dzieje non stop… A okres jesiennej szarówki mija powoli na korzyść zimowej bieli, a wraz z pokonanymi kilometrami na treningu i czasem spędzonym w sali forma i nastawienie pozwala myśleć o pierwszych zawodach =) Bo ani się obejrzymy, a już na starcie staniemy z równymi szansami na zwycięstwo…
Dawno temu na obozie w Cetniewie…