Tak jak pisałem nie tak dawno postanowiłem przetestować nowe doświadczenie w moim życiu. Otóż zdecydowałem się na dietę wegańską. Wyłączyłem więc z mojego jadłospisu wszelkie produkty zwierzęce, tj. mięso (oczywiście ryby także), mleko, nabiał, masło, jaja itp. Ograniczyłem też nieco używki typu kawa i herbata, ale to bardziej z powodów prozdrowotnych, niż w związku z jakąś dietą. Motywy mojego „eksperymentu” nie były co prawda ideologiczne, ale stanowiły moment do głębszego zastanowienia. Przyczynkiem do tego była raczej chęć poznania lepiej swojego organizmu i jego reakcji. Dieta wiązała się ze sprawdzeniem, jak zmiana odżywiania wpłynie na moje samopoczucie, zdrowie itd. Po rozmowie z Michałem Jaroszem, przeczytaniu książki Scotta Jurka „Jedz i biegaj” i przejrzeniu chyba wszystkich (przede wszystkim polskich) stron o diecie, wegetarianizmie i weganizmie zabrałem się za działanie. Zrobiłem zakupy, przygotowałem jadłospis, zabrałem się do gotowania i do jedzenia.
Przyjąłem na wstępie zasadę, że nie będę jadł niczego, co mi nie smakuje w imię zdrowia. Da się tak zaplanować posiłki, aby były zdrowe, dostarczały energii i wszelkich niezbędnych składników, ale co ważniejsze – smakowały. Dlatego metodą prób i błędów tak dopasowywałem moje menu, aby spełniało wszystkie te zalecenia. Musiałem więc dodawać do potraw wielu nowych przypraw, czytać porady ze specjalistycznych stron www poświęconych gotowaniu, ale z satysfakcją muszę stwierdzić, że nie miałem większych problemów, aby jeść smacznie, zdrowo i wegańsko…
Ustaliłem, że spróbuję wytrzymać minimum 2 tygodnie. Tydzień to za mało, aby coś odczuć, a po 2 tygodniach zobaczę co dalej. W trakcie zmiany nawyków żywieniowych o dziwo czułem się super. Posiłki trawiły się szybciej, ponieważ bez tłuszczów zwierzęcych metabolizm i trawienie znacznie przyspieszyły. Już po godzinie od obiadu mogłem wyjść na trening, bez obawy o jakieś kłopoty z trawieniem. Co prawda żołądek czasem dawał o sobie znać, bo przerzuciłem się na produkty pełnoziarniste i wysokobłonnikowe, które w żołądku zalegają dłużej, ale trwało to około 3 dni i potem organizm się przyzwyczaił. Czyli pierwsze plusy: szybsze trawienie, więcej energii, na minus mogłem zaznaczyć kłopoty żołądkowe przez pierwsze 3-4 dni.
Oto produkty, z których przygotowywałem jedną z moich wegańskich potraw…
Na początek wykonałem kontrolne badania krwi i pomiar wagi. Powtórzyłem je również po ok. 2 tygodniach, aby zobaczyć, co zmieniło się w mojej masie i na poziomie komórkowym. Generalnie dużych zmian w parametrach krwi nie było. Poziom hemoglobiny i hematokryt się zwiększył, natomiast ilość czerwonych krwinek nieznacznie spadła. Różnice są na tyle nieistotne, że ciężko pokusić się o jakieś głębsze wnioski. Postaram się przeanalizować to jeszcze na spokojnie za jakiś czas. Waga nie zmieniła się praktycznie w ogóle, ciężar ciała mniejszy o 0,4kg można uznać za… błąd pomiaru. Nie trenuję jeszcze obecnie zbyt ciężko, więc nie było ryzyka, że będę przemęczony lub przetrenowany z powodu stosowania zmienionej diety.
Mam po kolejnych kilkunastu dniach kolejne spostrzeżenia i wnioski z mojej przygody z „vege”. Niestety weganizm jest przyjemnością dość drogą. Utarty slogan, że marchewka jest tania a warzywa kosztują grosze to niestety tylko hasła bez pokrycia. Moje 2 tygodniowe odżywianie to wydatek około 250zł (nie liczę rzeczy, które już miałem i kupować nie trzeba było), a wiele rzeczy musiałem kupić na początku i jeszcze będą mi służyły, co nie zmienia faktu, że trzeba się trochę wykosztować w tej kwestii. Produkty zwierzęce (mleko, sery, mięso itd.), których się wystrzegałem, musiałem zastąpić innymi, więc moje menu niezwykle się poszerzyło w ostatnim czasie. Mogłem poznać jak smakuje komosa ryżowa, mleko sojowe, tofu, fasola przyrządzana na słodko, egzotyczne przyprawy, wieloskładnikowe sałatki i wiele, wiele innych. Odkryłem wiele niesamowitych przepisów, które z pewnością wykorzystam jeszcze w przyszłości. Niestety przygotowywanie urozmaiconych posiłków jest także bardzo czasochłonne. Musiałem liczyć się z poświęceniem mojej diecie więcej czasu. Zarówno skompletowanie produktów, przygotowanie posiłków (najwięcej roboty zajmowały sałatki:), nie mówiąc już o dbaniu o przestrzeganie przepisów – to wszystko na początku zabierało trochę czasu. Zanim nabrałem wprawy przygotowanie przeciętnej kolacji zajmowało nawet 1,5 godziny!
Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie widzi żadnych przeciwwskazań dla stosowania diety wegańskiej i trenowania (wyczynowego) sportu. W badaniach zarówno sportów siłowych, jak i wytrzymałościowych nie było żadnej różnicy pomiędzy grupami stosującymi dietę wegańską i zawierającą produkty zwierzęce. Wyniki prób były na takim samym poziomie. Czyli sama dieta nie przeszkadza (ani nie pomaga), choć liczyłem, że odczuję większe korzyści. Organizm miał regenerować się szybciej, samopoczucie poprawić. Ja niestety jestem dość odporny na efekt placebo i bardzo sceptyczny przeciwko wszelkim „cudownym”, więc ciężko mi o spektakularne opinie. Na pewno energetycznie czułem się świetnie, ale regenerację i odczucia na treningach określiłbym jako normalne. Czułem się lepiej, bo coś zmieniłem: zacząłem bardziej dbać o jakość jedzenia, o dostarczanie wystarczającej ilości białka i innych składników. Jeśli odpowiednio zaplanujemy odżywianie nie ma żadnego ryzyka, że wyniki będą gorsze. Trzeba oczywiście włożyć sporo trudu, aby spożywać posiłki urozmaicone i pełnowartościowe, ale dla mnie to doskonała zabawa, bo poznałem oprócz tego wspaniałe smaki i potrawy, których nigdy nie miałem okazji skosztować. Przeciętny konsument jest codziennie bombardowany setkami informacji na temat mniej lub bardziej szkodliwych substancji odżywczych w codziennym odżywianiu, ale wiele z nich trzeba przyjmować z przymrużeniem oka. Czasem natrafię na tak wierutne bzdury, że aż dziw bierze, że ktoś może w coś takiego uwierzyć. Dlatego przestrzegam przeciw przyjmowaniu do wiadomości informacji z jednego źródła oraz wierzeniu w niesprawdzone teorie jakichś pseudospecjalistów – polecam opieranie się na rzetelnych badaniach naukowych i wieloletniej praktyce. Jedzenie jest bardzo ważne i warto zmienić złe nawyki kształtowane czasem przez wiele lat. Bo wiele zmian przynosi doskonałe efekty. Nawet zastanowienie się nad codziennym jadłospisem i wprowadzenie drobnych zmian może przynieść dobre rezultaty. Czemu więc nie spróbować? Polecam zainteresowanym np. stronę: zostanwege.pl, gdzie przez 30 dni można otrzymyać na adres e-mail wskazówki, jak poradzić sobie z dietą wegańską.
A Ty kiedy ostatnio miałeś/miałaś choć jeden dzień bez produktów zwierzęcych?