Czy zastanawialiście się kiedyś po co właściwie trenujemy? Czy aktywność jest nam aż tak bardzo potrzebna? A jeśli to tylko pożywka dla ego. Coś, co pomaga nam poczuć się lepszymi od innych. A może to nasza troska o zdrowie? I to nie tylko to fizyczne, ale i psychiczne, bo trening w samotności pomaga odsapnąć mentalnie i przemyśleć co nieco. Na koniec sport to przecież rywalizacja, a ludzie od zawsze lubili się sprawdzać w różnych rzeczach.
Czymkolwiek by nie był, sport na stałe wpisuje się w życie wielu z nas. Niezależnie od motywów zaczynamy systematycznie trenować. W jakim kierunku to się rozwinie zależy od nas. Co dzieje się, kiedy już rozpoczniemy?
Doświadczenie
Po wielu latach w sporcie każdy ma już spory bagaż doświadczeń. Dla mnie możliwość spojrzenia chłodnym okiem na sportowy świat wokół mnie i innych zawodników pozwala na ciekawą analizę panujących nastrojów, nowych pomysłów, czasem zmieniającej się mody. Zaczynając treningi i robiąc to przez wiele lat każdy z nas przechodzi kolejne etapy: od lekkiego zainteresowania, przez zaangażowanie docieramy do pasji lub nawet obsesji. Większość sportowców czy amatorów musi przejść tę drogę na własnej skórze, bo rzadko ufamy opowieściom innych. Na szczęście ścieżka ta dla każdego jest inna, mimo że dla niektórych jest trochę łaskawsza, by dla innych być dotkliwsza w skutkach.
Aby zanotować progres trzeba uczyć się z na błędach. Kolejne doświadczenia z przeszłości pomagają reagować w wybranych sytuacjach i wybierać drogę sprawdzoną, a nie przypadkową. Do coraz lepszych wyników w sporcie trzeba po prostu dojrzeć. Dowiadywać się coraz więcej szczegółów o sobie i świecie, by dzięki temu ułatwić sobie później wybory i zaoszczędzić czas. Bo życie ucieka, szkoda więc tracić cenne momenty na robienie czegoś od początku, skoro można to zrobić raz, a dobrze.
Początki
Każde wydarzenie w życiu poprzedza inne. Ale to, czy dobry wynik będzie poprzedzało właściwe przygotowanie zależy od wielu czynników, a nie na wszystkie mamy wpływ. My decydujemy o tym, czy wdrażamy w życie swój plan. Zaczynamy. Jeśli chcesz osiągnąć jakiś wynik, musisz skupić się na działaniu, aby cel ten osiągnąć. Masz jasny, ambitny i osiągalny cel. Kiedy coś się nie udaje – masz jakiś kryzys, dół wynikowy czy inny problem, powoli podnosisz się z niego, bo w głowie masz długofalowy cel. Uczysz się na błędach, wypróbowujesz nowe rozwiązania, patrzysz na wszystko z innej perspektywy. Z każdym rokiem optymalizujesz system postępowania, aby osiągnąć największe korzyści.
Problemy
Od początku na Twojej drodze stają jakieś przeszkody. Nie da się ich uniknąć. Być może postępy nie są tak szybkie jak by się chciało. A może po prostu jesteś zbyt niecierpliwy? Oczekujesz wyników tu i teraz, najlepiej za każdym razem kiedy stajesz na linii startu. Dzięki treningom odczuwasz fizyczny i psychologiczny rozwój. Lepiej więc znosisz starty, Twoje ciało przystosowuje się do maksymalnych wysiłków, a głowa nabiera niezbędnego doświadczenia. Jesteś pewny swoich możliwości, bo tracisz na treningu siódme poty. Stopniowo się rozwijasz. Pamiętasz, że nawet jeśli czasem coś nie wychodziło, to po gorszych dniach zawsze przychodziły lepsze. Czasem dopiero za którymś razem znajdujesz odpowiednie rozwiązanie aby zrealizować cel. Ale jeśli je znajdziesz, kolejne etapy przychodzą coraz łatwiej.
Zmiany
Twoje ciało i Twoje nastawienie zmieniają się. Codzienny reżim treningowy możesz nazwać nawet uzależnieniem. Bo wykonany trening zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Czujesz korzyści z trenowania, chociaż pojawiają się i wady. W oczach pojawia się TEN błysk. Kiedy opuścisz trening – czujesz się winny. Na treningu nie nudzisz się, bo potrafisz czerpać z niego radość. Ale oprócz tego jest jeszcze PLAN i CEL. Nawet kiedy się nie chce, robisz tak, żeby się chciało. Nie trenujesz tylko dla zdrowia i rozrywki, ale dla tego cholernego wyniku. Bo chcesz więcej i więcej. Kiedy przełamujesz zmęczenie i dyskomfort, a przy okazji ustanawiasz rekord życiowy lub dobre miejsce – od razu czujesz satysfakcję także i w innych dziedzinach życia.
Porównywanie
Pytasz o rady bardziej doświadczonych sportowców. Czytasz w Internecie wszelkie strony o treningu. Kupujesz czasopisma specjalistyczne i poradniki książkowe, aby poprawiać się szybciej i dowiedzieć się więcej. Czytasz o najlepszych sportowcach i ich drodze na szczyt. Czasem powielanie pomysłów innych kończy się kontuzją lub frustracją. A czasem skutkuje chwilowym sukcesem. Chcesz być taki, jak ktoś inny, chociaż wiesz, że potrzebujesz indywidualnego podejścia. Porównujesz się do kogoś innego, a do Ciebie porównuje się ktoś inny. Koło się zamyka. Choć nie prowadzi to do niczego dobrego.
Grupa
Pojawia się wpływ grupy. Dołączasz do klubu a może nawet do jakiejś kadry. Masz sportowych znajomych, z którymi spędzasz coraz więcej czasu. Kogoś, kto dostarcza ci motywacji i wskazówek. Trening to możliwość „wygadania się”. Porozmawiania o sporcie, o problemach i o tym, co leży na sercu. Przejmujesz się kłopotami i wątpliwościami innych, a oni martwią się Tobą. Identyfikujesz się z ich sukcesami czy porażkami, a także przeżywanymi emocjami. Grupa zapewnia silne wsparcie.
Zawody
Jeździsz już na mniej lub bardziej ważne starty. Nadrzędne miejsce w kalendarzu zajmuje jakaś impreza. Główna impreza. To jak ślub dla narzeczonych. Wielki dzień. Stosujesz do niego BPS, czyli bezpośrednie przygotowanie startowe. Nie możesz się wtedy przeziębić, skręcić nogi, marnować czasu na wymagające zajęcia. Doceniasz rolę współzawodnictwa, szanujesz przeciwników, ale jedziesz, żeby osiągnąć cel. Twoje doświadczenia z kolejnych lat sumują się i radzisz sobie coraz lepiej. Częściej wspominasz te udane, bezkontuzyjne i spełniające marzenia zawody. To one utwierdzają Cię w przekonaniu, że ścieżka, którą obrałeś jest słuszna. Mimo, że czasem po drodze coś się nie udaje, nie tracisz motywacji. Zazwyczaj wracasz do treningu i walczysz od nowa. Bo masz kolejny cel i nowe plany.
Każdy ma instynkt zwycięzcy
Stając na linii startu nastawiasz się na walkę. To naturalne. Jeśli umiesz się kontrolować, to rywalizacja jest świetnym źródłem motywacji. Gorzej jednak, kiedy na pierwszym miejscu stawiasz tylko rekordy czasowe albo dobre miejsce. Nie możesz stracić z oczu innych korzyści, jakie daje sport. Jeśli od razu po starcie zaczynasz zastanawiać się, jak szybko możesz wystartować znowu, to znaczy, że zapominasz o całej drodze przygotowań. Nie da się przeskoczyć pewnych etapów. Analizujesz w ciągu jakiego czasu można się zregenerować. Myślisz sobie, jak dobrze mógłbyś pójść, gdyby udało się zrobić cały zaplanowany wcześniej trening. Bo nigdy nie jest idealnie. A może jakbyś też przyłożył się bardziej, było by jeszcze lepiej? Lawina myśli krąży w tą i z powrotem.
Ambicja
Kiedy pojawia się duża ambicja zaczynają się najpoważniejsze zagrożenia. Tym co robisz zaczyna rządzić pogoń za jeszcze lepszym wynikiem. Coś w głębi duszy każe Ci trenować coraz mocniej. Coś dołożyć, coś zrobić szybciej. Starty zapewniają ten specyficzny dreszcz emocji, dają satysfakcję, spełnienie wielomiesięcznych przygotowań. Duch rywalizacji dyktuje warunki. Więcej trenujesz, więc wyniki musza pójść do przodu. Ciągle masz przecież jakieś rezerwy. Kosztem przyjemności z treningu. Kosztem wolnego czasu i na koniec zdrowia. Nawet jeśli nie chce się wyjść na trening po podróży, po pracy, po ciężkim dniu, jakoś się zmuszasz. Dopiero później zrozumiesz, że trening na zmęczeniu jest bez sensu. Lepiej dać sobie odpocząć, bo ambicja nie jest dobrym przewodnikiem ku upragnionym celom. Trzeba poznać, jakie masz ograniczenia.
Bombardowanie informacjami
Czytasz wszystko co wpadnie Ci w ręce na temat treningu, rozciągania, odżywiania, ćwiczeń. Ktoś może już powiedzieć, że jesteś w tych sprawach ekspertem. Zawsze potrafisz znaleźć nowe systemy treningowe, gadżety, ćwiczenia do wypróbowania. A Ty na pewno żadnej takiej okazji nie przepuścisz. Choć później okazuje się, że niektóre z nich są sobie sprzeczne. Wszystkie te informacje powodują coraz większe zamieszanie w Twojej głowie i niepokój. Trening ma Cię przygotować do startu i lepszego wyniku. A opuszczenie choćby jednego wydaje się zapowiedzią niechybnej klęski. Dopiero po jakimś czasie słuchasz tylko autorów którym ufasz. Sprawdzonych źródeł. Nie robisz doświadczeń z tego, co gdzieś usłyszysz. Stawką w tej grze jesteś przecież Ty.
Styl życia
Ciągle wydaje Ci się, że tyjesz. Bo przecież to takie ważne być jak najbardziej smukłym. Albo że czasy na ważnych treningach są za wolne. W końcu 2 lata temu w tej części roku robiłeś taki trening szybciej. Nie dociera do Ciebie, że jest idealnie. Na wieść o treningu, który wykonał Twój rywal przed rekordem życiowym chcesz od razy mu dorównać. Choćbyś miał na tym polec. Często nawet wspólny trening z dobrym kumplem przeradza się w wyścig. A każde zawody to rzucenie wyzwania rekordowi życiowemu. Wybierasz też zawody po listach startowych. Lepsze będą te łatwiejsze: z mniejszą obsadą i niewymagającą trasą. Po co jechać, jak będę pięćdziesiąty. Nie po to ćwiczysz na treningach tak ciężko, żeby potem nie wykorzystać tego na zawodach. Zdarza się też tak, że trudno jest Ci zrobić lepszy czas na zawodach, niż na jakimś mocnym treningu. O co chodzi? Tracisz z oczu swoje ograniczenia. Zmęczenie traktujesz jako wyzwanie. Musisz się przełamać, bo pewnie Ci się nie chce. Przełamujesz się. A co! Jeśli na początku większy kilometraż to lepszy wynik, to czemu by nie podkręcić go bardziej? Myślisz, że nie potrzebujesz tyle odpoczynku co inne „szaraki”. Aż w końcu całymi tygodniami odczuwasz zmęczenie i znużenie. Nie możesz spać po nocach. Stajesz się podenerwowany. Wkurzasz rodzinę, znajomych i znowu przesadzasz z wysiłkiem. Nabawiasz się kontuzji. Często chorujesz. Ogarnia cię znużenie. Albo nie chce ci się już trenować, albo nie jesteś już w stanie…
Twój własny organizm Cię zdradził. Chciałeś nadać mu świetną formę, a on co? Nie słucha. Szybko zapominasz o wszelkich osiągnięciach, jakie wypracowałeś przez całą karierę. Myślisz tylko o tym jednym, nieudanym, ostatnim starcie. Twoje marzenia nagle obróciły się w pył. Każdy napotkany znajomy pyta się: „Jak wyniki?” „Jak forma?” „Jak ostatnie zawody? „Gdzie teraz jedziesz?” A Ty układasz kolejny plan…
Nie próbuj pokonać sowich problemów na szybko, bo tylko je pogłębisz. I doprowadzisz do kolejnych kontuzji. Kończy się tym, że zaprzepaszczasz te zawody, do których tak bardzo się przygotowywałeś. Przerwa nie jest zalecana, jest już koniecznością. Z czasem wskakujesz do rytmu treningowego i od nowa pniesz się w górę. Obyś wyciągnął wnioski z przeszłości, by wreszcie zrobić to jak należy.
Wiesz już jak
Teraz patrzysz na sport z odpowiedniej perspektywy. Zawody to nie tylko wyścigi, nagrody, wyjazdy, rekordy, trofea, puchary, wywiady, spotkania, wycieczki. Dobrze się z nich cieszyć, ale nie można ich przeceniać. Nie mogą odebrać wewnętrznej satysfakcji. Pozytywnego nastawienia z pokonania całej drogi i przygotowań bez przeszkód. Bo wreszcie doceniasz, jak fajne jest to „gonienie króliczka”, a nie złapanie go. Wreszcie pojmujesz, jakie każdy trening daje Ci szczęście.
Nawet jeśli przechodzisz tę drogę ucząc się na swoich błędach, a nie na czyichś, na koniec śmiejesz się z tego i z pozytywnym bagażem doświadczeń patrzysz w przyszłość. Zwycięstwo lub porażka zawsze ma jakieś znaczenie. Ale oprócz osiągniętego wyniku i panujących warunków (trasa, warunki, obsada) dla ciebie znaczenie ma teraz jakość wysiłku. Jeśli polecisz na maksa swojego aktualnego potencjału, nie przejmujesz się miejscem czy wynikiem. Zawsze osiągasz sukces. Poznajesz wreszcie granice i możliwości swojego organizmu i aktualnego przygotowania.
Co jest ważne w trenowaniu? Aby poznać największą tajemnicę o sobie musisz skupić się na drodze do osiągnięcia celu. A z kolejnych zawodów uzyskiwać to, co Ci w tym momencie potrzebne. Cała reszta ma po tobie spływać. To Twój wyścig. Nieważne, czy wygrasz czy przegrasz. Nieważne jaki osiągniesz rezultat. Masz swój cel. I zawsze wygrywasz. W dłuższej perspektywie to właśnie tacy zawodnicy wygrywają. Ważny jest bowiem ten stopniowy rozwój. Doświadczenie. To, na co dzisiaj Cię stać. Jeśli postęp jest wolniejszy, robisz rewizję założeń i nie poddajesz się depresji. Planujesz z półrocznym wyprzedzeniem kolejne cele. Jesteś pewny dokąd zmierzasz. Nie domyślasz się w jaki sposób niektóre wydarzenia się ułożą, ale wiesz, że wcześniej czy później tak się stanie. Bo na dłuższą metę musi się udać. Nie zawsze jesteś we wszystkim konsekwentny, jak każdy człowiek. Coś się nie udaje, nie wychodzi, więc oszacowujesz od nowa plany, analizujesz przeszłość i robisz korekty. Masz gorsze dni, spadki formy, słabsze występy, poczucie porażki. A potem lepsze dni, wzrost formy, lepsze występy i poczucie zwycięstwa.
Dlaczego trenujemy?
To, czy coś jest sukcesem zależy od naszego umysłu. Każde doświadczenie sportowe może być pozytywne, jeśli dobrze się mu przyjrzysz. Musisz dostrzec wartościowy dla Ciebie aspekt i na nim skupić swoją uwagę. Nie chodzi o to, by z wszystkiego się cieszyć. Chodzi o długofalowe planowanie i weryfikowanie założeń. Jeśli cele będą zbyt wygórowane, nigdy ich nie osiągniesz. Jeśli zbyt proste, nie będziesz miał satysfakcji. Ale jeśli pomyślisz o swoim wieloletnim przygotowaniu i kolejnych ważnych celach osiągniesz najważniejszy etap rozwoju w sporcie. Będzie to Twoje wewnętrzne zwycięstwo. Jeśli znajdziesz równowagę między treningiem, rywalizacją, życiem rodzinnym i towarzyskim, pracą a całą resztą, wtedy będziesz wiedział co robić. Czasami jeszcze popełnisz jakiś błąd. Zrobisz coś nie tak, jak planowałeś. Ale teraz głównym celem nie jest sport. Celem jesteś Ty. Sport jest tylko ważnym epizodem w Twoim życiu. Jest integralną i ważną jego częścią. Praktycznie każdego dnia zdążysz wyjść na trening, jeśli chcesz. Bo wcale nie musisz. To, na którym miejscu w Twojej hierarchii wartości jest trening zależy od etapu Twojego życia. Opuszczając trening nie cierpisz katiuszy. W ciągu roku jest wiele dni, kiedy nie robisz treningu. Masz też czasem kiepski kilometraż i nie nadrabiasz go na siłę. Co więcej – to nawet poprawia Ci nastrój. Trening stał się stabilnym elementem twojego życia, ale nie koniecznym. Nie jest obsesją czy wygórowaną ambicją. Podczas treningu masz wiele czasu na refleksję czy słynną „samotność długodystansowca”. Daje Ci to czas na przemyślenia. Znasz już całkiem dobrze swój organizm i dobrze korzystasz z tej wiedzy. Teraz już nie zawody są świętem. Cieszysz się drogą do tego celu. Jeśli wyskoczy coś nieprzewidzianego (stres, problemy), w każdej chwili możesz przesunąć trening i zawody. Wycofasz się kiedy trzeba. Na nowo odkrywasz powrót po kontuzji i kolejne etapy przygotowania. Jak dziecko cieszysz się krajobrazem na treningu, a nie tylko spoglądaniem na zegarek i znaczniki kilometrów. Dzięki temu, co dał ci sport Twoje pozasportowe życie również jest bogatsze. W końcu to tylko i aż sport.
Podsumowanie
Opisane tu kolejne etapy, przez jakie może przejść sportowiec są oczywiście przerysowane. Ale opisując emocje, jakich można doznawać trenując chciałem zwrócić uwagę na rzeczy, którymi jesteśmy zagrożeni, jeśli nie zatrzymamy się i nie popatrzymy na różne sytuacje z boku. We wszystkim można się zatracić, a kiedy coś staje się nałogiem może to być niebezpieczne. Czasem nawet niepozorne trenowanie może zmienić postrzeganie świata i codzienne postępowanie. Nie było moim zamierzeniem krytykowanie takiego podejścia, bo może ono nie stwarzać dla kogoś problemów tylko być dobrym motywatorem do działania. Ale jeśli coś wymyka się (nawet podświadomie) z naszej kontroli trzeba dostrzec zarówno korzyści jak i zagrożenia.