Po trzech latach od jednego z moich największych sukcesów życiowych w chodzie sportowym okazało się, że nie jestem już brązowym medalistą Pucharu Europy z Olhao w Portugalii. Jestem już vice-mistrzem, czyli medalistą srebrnym.
To zdjęcie nie jest już aktualne. Na pierwszym miejscu powinien być Matej Toth, ja na drugim, na trzecim reprezentant Hiszpanii.
Kiedy kilka dni temu pisałem na łamach tego bloga, że „licznik wynosi na razie 16 zawodników złapanych, ale myślę, że niebawem będziemy odliczali dalej…” miałem rację. W dniu 30 lipca podano do wiadomości, że złapano kolejnego dopingowicza z drużyny trenera Czegina. Jest siedemnastym chodziarzem (i osiemnastym zawodnikiem w ogóle) złapanym na dopingu spośród zawodników tego trenera (nie mówiłem również o podejrzenie szybkim zakończeniu kariery przez niektórych chodziarzy, jak np. Kaniskina).
To Stanisław Jemielianow, którego dyskwalifikacja liczy się od przedednia mistrzostw Europy w Barcelonie (25.07.2010r.), które wygrał. Zabrano mu również złoto z Olhao i wynik z Daegu 2011. Tym samym jestem już na siódmej pozycji mistrzostw Europy i na drugim miejscu Pucharu Europy rok później.
Niestety takie przypadki są dla mnie szczególnie bolesne. W Olhao w Portugalii czułem się świetnie, byłem rewelacyjnie przygotowany i kiedy Jemielianow ruszył na szesnastym kilometrze – jako jedyny ruszyłem za nim. Wytrzymałem tylko kilometr i musiałem odpuścić. Później dogoniła mnie grupa i ostatecznie przegrałem jeszcze z Matejem Tothem. Może gdybym nie zabrał się wtedy za dopingowiczem z Rosji miałbym teraz nawet złoty medal! Walczyłem z oszustem, którego teraz złapano i dzięki temu wygrał zawody ostatecznie Matej.
Stasiu i Aleks w walce o złoto w Barcelonie.
Co ciekawe to nie koniec zamieszania. Kilka dni temu włoska agencja antydopingowa ogłosiła, że przebada ponownie wyniki paszportu biologicznego Aleksa Schwazera, który na dzień dzisiejszy jest posiadaczem pierwszego miejsca z Barcelony. Gdyby podejrzenia się potwierdziły, Aleks może liczyć się z dożywotnią dyskwalifikacją, gdyż obecnie odbywa 3,5-letnią karę za EPO w 2012 roku. W przypadku potwierdzenia ostatnich oskarżeń straciłby wszystkie tytuły, łącznie z mistrzostwem olimpijskim z Pekinu. Obecnie jestem więc na siódmym miejscu mistrzostw Europy z Barcelony, a Rafał Augustyn na dziewiątej (gdyby jeszcze kogoś wykluczyli Rafał ma szansę na swoje pierwsze w karierze miejsce finałowe z tak dużej imprezy mistrzowskiej). Ale to obecnie spekulacje, poczekajmy na wyniki tych badań.
Cieszę się z tego, że złapano kolejnego oszusta. Niedosyt pozostaje na przykład z tego powodu, że za siódme miejsce w Barcelonie i drugie w Olhao otrzymywałbym większe stypendia, a tak straciłem przez gościa korzyści, których już nigdy nie odzyskam.
Obecnie liżę jednak rany po kolejnych nieudanych zawodach w Szczecinie (pisałem o tym tutaj) i zastanawiam się co dalej. Czy jeszcze kiedyś zdobędę kolejne medale i wysokie miejsca, niekoniecznie w wyniku czyjejś dyskwalifikacji za doping?