Po długiej podróży wreszcie dotarłem na miejsce. Teraz jeszcze muszę powoli przestawiać się na miejscowy czas i będzie można ruszać na pierwszy dzień rywalizacji. Ale do niedzieli jeszcze 2 dni.
Silne składy wystawili Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini. Moja drużyna będzie składać się z Marco de Luki z Włoch, Aleksieja Kazanina z Ukrainy i oczywiście mnie. Myślę, że moi towarzysze będą lepiej radzić sobie z dłuższymi etapami, bo są specjalistami od dystansu 50km, ale zobaczymy w praktyce jak to się ułoży. Jutro o 9.30 odbędzie się konferencja techniczna, a więc dowiemy się ostatecznych szczegółów. Wiemy już, że nieco zmienią się dystanse, ale nie będą to wielkie różnice. Wszyscy raczej nastawiają się na walkę drużynowo, spotkałem zawodników z Nowej Zelandii i z Szwecji (jechałem z nimi z lotniska), którzy indywidualnie raczej nie planują zdziałać cudów. Ale jako teamy każdy może być wysoko, bo jest to z jednej strony loteria, a z drugiej pole do popisu. Stabilny zespół może uplasować się ostatecznie wysoko.
Może napiszę jeszcze coś później, ale póki co zmęczenie daje się we znaki. I tak muszę się przemęczyć i dzisiaj nie spać do wieczora, żeby aklimatyzacja przebiegła właściwie, ale wolę otworzyć książkę, niż wpatrywać się w monitor laptopa. Kolejna relacja już wkrótce…