Dzień trzeci chińskiego wyścigu

Kolejny dzień nie przyniósł lepszych wieści dla mnie. Pomimo, że bardzo się pilnowałem ponownie dostałem od sędziów kartki i musiałem stać w tzw. „pit stopie”, oglądając jak mijają mnie kolejni zawodnicy. Fizycznie czuję się tu bardzo dobrze, dzisiejszy dystans ukończyłbym w czasie około 40:40 (czyli około 4:04/km), bo czułem się świetnie i nie miałem większych kryzysów. Ale nie skończyłem z takim czasem, bo po 7km czekałem aż 3 minuty (1 minuta za drugie ostrzeżenie i 2 minuty za trzecie). Dostałem trzy ostrzeżenia za brak kontaktu z podłożem. Miałem za zadanie dzisiaj pilnować techniki, ale mieliśmy sporo wzniesień, dlatego przy każdej górce (a raczej zejściu z niej) mogłem tracić kontakt. Jest to poważny problem dla mnie. Dobrze, że nie dostałem jeszcze jednego upomnienia, bo mógłbym całkiem zostać zdyskwalifikowany. Sędziowanie jest tu bardzo ostre. W pit stopie czekał dziś m. in. Robi Heffernan, który uchodzi za dobrze technicznie startującego zawodnika. Zdyskwalifikowano jednego z Australijczyków, a także jednego z reprezentantów Meksyku. Szczegółowe wyniki podam wieczorem, bo jak zwykle czekamy na potwierdzenie oficjalnych miejsc.

Sędziowanie tutaj jest pod tym względem trudne, że sędziowie przez 4 dni widzą każdego zawodnika, ale nie zawsze traktują ocenę obiektywnie. W grupie ponad 300 zawodników (dzisiaj ponadto za nami startowali znowu amatorzy w liczbie kilku tysięcy) na pewno niełatwo rzetelnie oceniać wszystkich zawodników, bo ich po prostu nie widać w grupie. Jeśli pierwszego dnia, po dwudziestoczterogodzinnej podróży wyglądasz źle, już przez 4 dni sędziowie dają ci kartki właśnie za ten pierwszy dzień, bo takiego cię zapamiętali. To oczywiście nie usprawiedliwia mnie, bo ciągle po moich kontuzjach nie mam dobrej techniki, ale wiem, że jest coraz lepiej, chociażby z rozmów z sędziami, trenerami i innymi (tylko z Chińczykami ciężko się dogadać;). Chodzenie tutaj nie jest łatwe, zwłaszcza na prędkościach, jakie rozwijam. Miałem dzisiaj sporo kilometrów poniżej 4 minut, a biorąc pod uwagę to, że jest to 3 dzień zawodów z rzędu na pewno z koordynacją i bólem mięśni nie chodzi się lekko.

Jutro ostatni dzień zawodów. Najtrudniejszy. Czeka nas 16km po dużych górach. Mnie to akurat cieszy, bo czuję się świetnie fizycznie i mam nadzieję, że będzie bardzo ciężko. Na koniec sezonu trzeba się zmęczyć, żeby potem odpoczywać. Trzeba powalczyć i tego ostatniego dnia. Nigdy się nie poddaję i do każdego dnia podchodzę poważnie. Bo rywalizacja świetnie nakręca mnie do działania, mimo, że po 3 dniach zawodów dzień w dzień jest już coraz ciężej…



%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close