Światowy dzień książki

Miałem dzisiaj pisać o czymś innym, ale z racji tego, że we wszystkich mediach trąbią o tym, że 23 kwietnia obchodzimy święto książki, postanowiłem napisać o książkach, a wcześniej przygotowany  wpis przesunąć na jutro.

Stali czytelnicy mojego bloga na pewno wiedzą, że dużo czytam i staram się promować czytelnictwo wśród innych. W tym roku biorę udział w zabawie 52 Book Challenge (część pierwszą można przeczytać tutaj, część drugą tutaj, a trzecią tutaj). Zabawa ta polega na przeczytaniu w roku 2015 średnio jednej książki tygodniowo. Na razie jestem na dobrej drodze, aby z powodzeniem temu zadaniu podołać. Tym samym może zachęcę kogoś do sięgnięcia od czasu do czasu po którąś pozycję spośród tych przeczytanych przeze mnie…

Chętnie podyskutuję również o dobrej książce na forum albo osobiście, więc jeśli macie jakieś pytania,  to chętnie się wypowiem. Polecam również moje konto na portalu lubimyczytać, choć jest ono dość niekompletne. Postaram się kiedyś nim zająć i uzupełnić brakujące lektury, a póki co obiecuję na bieżąco dodawać tam czytane książeczki.

Statystyki są porażające, co drugi Polak nie przeczytał w ubiegłym roku żadnej książki. A nie trzeba ich przecież kupować, bo są biblioteki, jak i ludzie tacy jak ja, którzy chętnie pożyczą coś fajnego. Choć zakup książki to też nie majątek, a są w końcu wyprzedaże, z których również chętnie korzystam. Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany jakąś przeczytaną przeze mnie literaturą, a mam ją u siebie, to chętnie pożyczam moje książki, dzieląc się emocjami, które są w nich zawarte (mimo, że kilka pozycji książkowych ciągle do mnie nie wróciło ;-).

Jeśli chodzi o książki, które lubię, to wiele z nich jest o sporcie (biografie zawodników i trenerów, reportaże, albumy, poradniki), ale nie wszystkie. Lubię czasem poczytać coś luźniejszego, jak i ambitniejszego. Nie brakuje w moim repertuarze także kryminałów, horrorów, książek przygodowych, poradników, książek historycznych. Na koniec są i książki naukowe, które służą mi do poznawania interesujących mnie kwestii np. sportowych.

To, że książki i ogólnie literatura rozwijają każdego z nas nie trzeba chyba nikomu przypominać. Poprawiają wyobraźnię, czasem są świetnym relaksem, a czasem niesamowitą przygodą. Poszerzają zasób słownictwa, zaskakują czasem formą, czasem wyjątkową treścią.

I nie przemawia do mnie argument, że nie macie czasu. Myślę, że nawet jeśli ktoś nie może czytać tak dużo jak ja, to od czasu do czasu jakąś książkę każdy może przeczytać. Chociażby w podróży do pracy albo w wolny wieczór. Sam trenuję sport (czasem 2 razy dziennie), pracuję jako nauczyciel akademicki i dziennikarz, jestem trenerem kilku zawodników pisząc plany i monitorując ich rozwój, uczę się czterech języków obcych, w wolnych chwilach uczę się układać kostkę Rubika na czas, a dodatkowo piszę tego bloga :-). I nie mówię tu o codziennym życiu, rodzinie i innych rzeczach. A tę jedną książkę tygodniowo jakoś udaje mi się przeczytać. Zazwyczaj wystarcza godzina czy dwie wieczorem, by w kilka dni pochłonąć następną książkę. I nie rezygnuję z rozrywki, telewizji czy internetu. Da się?

Zapraszam oczywiście do regularnego odwiedzania mojego bloga, bo przeczytane przeze mnie książki będę co miesiąc prezentował w krótkim podsumowaniu. Kolejne już pewnie za kilka dni się tutaj pojawi, bo zbliża się koniec kolejnego miesiąca. 

PS. Noszę się z myślą napisania w końcu własnej książki. Myślę, że w najbliższym czasie trzeba będzie zacząć wprowadzać ten pomysł w czyny…

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close