Mimo, że w Zaniemyślu i Dudincach moje zawody były nieudane, to ostatni czas obfitował w lepsze sportowe wydarzenia. W tydzień po Zaniemyślu wystartowałem w biegu organizowanym przez moją znajomą – byłą zawodniczkę klubu CKS „Budowlani”, a obecnie nauczycielkę wychowania fizycznego i trenerkę lekkiej atletyki w Gimnazjum nr 7 w Częstochowie, Żanetę Trąbczyńską. Bieg główny to „Z siódemką na siódemkę”, a przy okazji organizowano bieg towarzyszący na 1km o nazwie „Bieg z mistrzem” (czyli m. in. ze mną ;-). Wystąpiłem w obu biegach, bo dystans 1km to było tego dnia dla mnie zdecydowanie za mało. Bardzo lubię takie lokalne zawody, są doskonałą okazją do spotkania wielu ciekawych osób i przyjemne spędzenie niedzielnego popołudnia. Przy okazji poprowadziłem rozgrzewkę dla uczestników „Biegu z mistrzem”, było bardzo wesoło i sympatycznie – przemiło się współpracowało z wszystkimi uczestnikami w gimnastyce i ćwiczeniach. Byliście świetni! Dziękuję za zaproszenie, była to już druga edycja tego wydarzenia i z niecierpliwością czekam na przyszłoroczne biegi w dzielnicy Raków w Częstochowie. Oczywiście starty potraktowałem treningowo bez jakiejś nadmiernej rywalizacji, z obowiązkowym uśmiechem na ustach.
Bieg „Z siódemką na siódemkę” to bardzo udane wydarzenie!
Wcześniej wystąpiłem też w Akademickich Mistrzostwach Polski w biegach przełajowych, tradycyjnie rozgrywanych w Łodzi. Wspomogłem nieco moją uczelnię, której jestem pracownikiem – Akademię im. Jana Długosza w Częstochowie, choć nie mogłem zaplanować przygotowania do tego startu w moim grafiku przygotowań, ponieważ przygotowuję się do swoich startów. Tym niemniej cieszę się, że i w tym wydarzeniu mogłem wziąć udział.
W biegu przełajowym (fot.: zacznijbiegac.pl)
Natomiast 1 maja wystartowałem w chodzie na 3000m w Stalowej Woli na Otwartych Mistrzostwach tego miasta. Niestety nie dopisała nam aura, ponieważ na godzinę przed rozpoczęciem zawodów nadciągnęły czarne chmury i rozpoczęła się regularna ulewa. Zawodnicy w konkurencjach rzutowych musieli czekać czasem 40 minut pod parasolem na wznowienie konkursu. U nas oczywiście nie było mowy o odwołaniu zawodów, ale było z lekka ślisko, deszcz zacinał i było dość chłodno. Dla mnie ponownie start był sprawdzianem mojej techniki, aniżeli formy. Wiem, że wydolnościowo jestem mocny, tutaj od startu do mety ruszyłem sam, ale nie cisnąłem zbytnio na jakiś rekordowy wynik, tylko kontrolowałem technikę (co ciekawe rekord życiowy na 3000m mam właśnie z tego stadionu, z mityngu otwarcia stadionu). Skupiłem się konkretnie na technice, aby przypadkiem nie łamać zasad. Nagraliśmy też zawody, aby przeanalizować później technikę (dziękuję Marcie i Kai za wytrzymanie w tym deszczu :-). A ja cieszę się z pierwszego ukończenia zawodów na otwartym stadionie (i przy okazji zwycięstwa :-). Pod koniec miesiąca wystartuję na lidze seniorów w Białej Podlaskiej, a wcześniej planuję zrobić jeszcze rezonans, bo chcę sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Już niebawem napiszę o tym, w jaki sposób pracuję nad techniką. Przy okazji życzę Wam miłej majówki!
Podium w Stalowej Woli