Mityng w Woronowie (Rosja)

Tak jak obiecywałem w poprzednim wpisie, prosto ze słoneczniej i pędzącej Warszawy (skąd miałem wylot) udałem się do chłodnawej Rosji, gdzie wystartowałem w mocnym mityngu na 10km w miejscowości Woronowo. Zająłem tam 6. miejsce z wynikiem 40:34, który jest najlepszym rezultatem na tym dystansie w Polsce w tym roku.  

Ogólnie jestem ze startu zadowolony, bo wynik jest przyzwoity, ale do pełni szczęścia jeszcze sporo brakuje. Prognozowałem moje starty na 10km w Gdańsku, Katowicach i Woronowie już w sierpniu tak, by w kolejnych tygodniach uzyskiwać progres. I tak w Gdańsku szedłem na wynik poniżej 42 minut (jak pamiętamy zostałem tam zdjęty przez sędziów), w Katowicach uzyskałem 40:48, w Rosji 40:34. Póki co poprawa jest. We wstępnych planach był jeszcze Bacuch, ale chyba go sobie odpuszczę, bo mam dużo pracy i nie chce mi się tracić kolejnych dwóch dni na przejazdy. Do Bacucha przyjedzie Eryk Barrondo i Andrej Kovenko, którzy nie startowali w Woronowie, czym będą mieć nade mną przewagę, więc raczej bym z nimi nie powalczył. Lepiej więc chyba zostawić sobie siły na Chiny i ten jeden start odpuścić. A już we wtorek 22 września rozpoczynam podróż do Chin, gdzie spędzę ostatni tydzień września, akurat przed rozpoczęciem roku akademickiego na uczelni.

Jeśli chodzi o mój ostatni start, to znowu, podobnie jak w Katowicach zacząłem za szybko i na końcówce było ciężko. Nie miałem może większych kryzysów, bo kilka sekund na kilometrze to jeszcze nie tragedia, ale jednak na rekord życiowy w obecnej formie jeszcze nie jestem. Moje kolejne kilometry w Rosji wyglądały następująco (dane z mojego zegarka): 3:54-3:55-4:10-4:03-4:06-4:06-3:59-4:04-4:08-4:03. Oczywiście same liczby nie odzwierciedlają tego, co działo się na trasie, bo tempo było „szarpane”, dość często zmieniały się osoby w grupie na prowadzeniu, więc stąd takie zmiany. Niestety na ostatnich dwóch kilometrach rozbolała mnie noga i minęło mnie dwóch zawodników. Myślę, że gdybym był w takiej formie jak np. trzy lata temu to mógłbym powalczyć o trzecie miejsce, a obecnie był to niestety mój maks, bo nie czuję się jakoś rewelacyjnie. Dodatkowo ostatni tydzień miałem mocno niespokojny, obfitujący w ciekawe wyjazdy, szkolenia i spotkania, ale nie mogłem przez to spokojnie potrenować. Na szczęście teraz zbieram wszystkie siły na Chiny i liczę, że tam będzie już dobrze. O czym jak zwykle będę na bieżąco relacjonował.  🙂

W Rosji doskonale spisały się pozostałe reprezentantki Polski. Druga była mistrzyni Polski z Krakowa – Monika Kapera, z rekordem życiowym – 44:53, a trzecia Agnieszka Szwarnóg (44:58). Zwyciężyła Nadjeżda Siergiejewa (44:33). 

Pełne wyniki pod tym linkiem. 

Podium kobiet

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close