Jestem już po pierwszych treningach w Adelajdzie. To bardzo ładne miejsce, które od razu mi się spodobało. Różnica czasu z Canberrą to zaledwie 30 minut (czyli mam teraz 9,5 godziny różnicy z Polską). Na miejscu poznaliśmy sympatyczne trzy Chinki, które mieszkają koło nas. Ostatnio świętowały Nowy Rok, który w Chinach będzie teraz Rokiem Małpy, co ma przynieść szczęście jednej z naszych koleżanek (Mi-mi). Okazało się, że pierwsze dni nie okazały się dla nich szczęśliwe, bo zepsuło im się auto i musiały je pchać, ale może dalej będzie lepiej. My z Lebo wytłumaczyliśmy im, że dla nas ten rok kojarzy się przede wszystkim z igrzyskami w Rio, ale to chyba taka nasza specyfika sportowców. Rok Małpy też brzmi fajnie.
[more]
Moja trasa treningowa wzdłuż rzeki (fot. Garmin Connect/google.maps)
Na miejscu jestem już po kilku treningach, mamy bardzo przyjemną ścieżkę treningową wzdłuż rzeki, a na mocny trening pojechałem na stadion. Wielki obiekt, na prostej jest 12 torów (po każdej stronie), na bieżni okrężnej jest 9 torów, plus jeszcze 7-8 torów jako rozbiegi do skoków (po każdej stronie). Robi to wrażenie, jakby tych torów było dwa razy więcej niż na innych stadionach, które znam. Na szczęście po pierwszym torze odległość jest taka sama, więc trening przebiegł bez przeszkód. Zmieniła mi się znowu pogoda: po upałach w Perth, chłodnej temperaturze w Canberze, w Adelajdzie znowu jest ciepło, więc od nowa muszę przestawiać się na cieplejszą aurę. Do zawodów mam prawie dwa tygodnie, więc spokojnie się zaaklimatyzuję.
Stadion w Adelajdzie z lotu ptaka, obok boiska boczne i rozgrzewkowe (fot. http://ors.sa.gov.au/)
12 torów na prostej plus 7-8 torów do skoków (fot. http://ors.sa.gov.au/)
Ze stadionu często widać startujące bądź lądujące samoloty (fot. http://ors.sa.gov.au/)
Powoli zaczynam też myśleć o zawodach. Start ten jest dla mnie dość ważny, więc pozytywne nastawienie się przyda. Do osiągnięcia sukcesu (nie tylko w sporcie) trzeba mieć specyficzne podejście. Wielu ludzi wegetuje tylko przed komputerem, smartphonem czy telewizorem, zamiast zapytać się, jak mogą poprawić swoje życie. Ludzi sukcesu łączy jedno: pasja, a przede wszystkim obsesyjne przywiązanie do szczegółów. Ich umysł jest ciągle czujny, w stanie pogotowia. Ludzie sukcesu są zawsze gotowi do nauki, do odkrywania ukrytych zasad, które pozwalają rzeczom dziać się. Ludzie sukcesu rozmawiają z tymi, którzy już coś osiągnęli, bo oni mogą ich czegoś nauczyć, pomóc im dowiedzieć się więcej. Nie boją się nowych pomysłów, ale też przyznania tego, że popełnili błąd i zaczęcia od nowa. Problemy nie są przeszkodami, ale możliwościami, które stymulują kreatywność, żywią pasję i nieustępliwość. Tworzenie w sobie obrazu człowieka sukcesu to zadanie nie tylko dobre w sporcie, ale przede wszystkim w życiu codziennym.
A oto i ja na stadionie w Adelajdzie!
Hemingway poprawiał pierwszą stronę książki „Stary człowiek i morze” ponad sześćdziesiąt razy. Edison musiał wykonać jakieś dziesięć tysięcy eksperymentów, zanim udało mu się dokonać tego jednego, który rozświetlił później świat. Wszyscy wielcy ludzie robili te same rzeczy wiele razy, próbując dostrzec ukrytą myśl, nauczyć się perfekcji, a nagroda w końcu się pojawiła. Jak mawiał Gary Player „Im więcej ćwiczysz, tym więcej masz szczęścia!” Z tą myślą w głowie wyruszam na kolejny trening. Bo szczęściu trzeba też pomóc swoją ciężką pracą.