Wracam do blogowania. 🙂 Tym razem już (mam nadzieję) na poważnie. Na początek opiszę ostatnie zawody w czeskich Podiebradach, gdzie poszło mi całkiem nieźle.
[more]
Kiedy po powrocie z Australii nie udał mi się start w halowych mistrzostwach Polski w Toruniu, zdecydowałem się odpuścić sobie zawody w Dudincach, by zebrać siły na kwietniowe starty. Decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Poleciałem na obóz na Majorkę, gdzie wykonałem spokojny, objętościowy trening z kilkoma elementami szybkościowymi na stadionie w Ince. Naładowałem akumulatory, przepracowałem na treningach solidnie ten czas, więc wiedziałem, że jestem gotowy na pierwsze w Europie zawody (przypominam, że w tym roku startowałem już dwa razy na stadionie na 10 000m w Canberze, raz na 20km w Adelajdzie i raz na 5km w Toruniu, więc nie był to mój pierwszy sprawdzian).
Moment naszego startu (fot. E. Tardi)
Co ważne, wszystko idzie do przodu, wyniki szybują w górę jak rakieta. Powiedział bym nawet, że jest lepiej, niż przypuszczałem. Mam określone swoje plany i cele, co daje mi współpraca ze specjalistami z dziedziny psychologii. Planowałem nastawić się na konkretny wynik w Chinach, gdzie startuję 23 kwietnia, ale już w Podiebradach było bardzo dobrze. Zabrakło mi co prawda jeszcze jednego tygodnia, żeby udało się zrealizować cały trening, a mimo tego uzyskałem najlepszy wynik w Polsce i rezultat niedaleki od mojej życiówki na tym dystansie. To mój najlepszy wynik od czterech lat, a to dopiero początek sezonu. Nie byłem też w górach, co na pewno poprawiło by mój wynik. Czuję, że jestem w stanie uzyskać nawet minimum olimpijskie, jeśli tylko wszystko ułoży się po mojej myśli w kolejnym starcie. Moją silną stroną jest doświadczenie. Wiem, jak przygotować się do podróży do Chin, mam wszystko zaplanowane z aklimatyzacją, zmianą czasu, dietą. Z tym czuję się bardzo pewnie. Muszę tylko zadbać o odpowiednią regenerację, ale i w tej kwestii mam już wiele lat prób i błędów, więc w końcu trzeba zacząć z tego korzystać. W każdym razie, na początku sezonu jestem w komfortowej sytuacji i z niecierpliwością czekam na to, jak to się rozwinie dalej. Nie spoczywam jednak na laurach, dalej usilnie pracuję nad techniką, motoryką, pilnuję, by nie nawróciły dawne kontuzje i urazy. Sport to wiele różnych kwestii, a dopiero dopilnowanie ich wszystkich pozwala na wspinanie się na kolejne szczeble sportowej kariery.
Początek naszego ścigania (fot. K. Śleziona)
W Podiebradach popełniłem kilka błędów taktycznych. Pierwsze 10km było kilkanaście sekund za szybkie, co mogło być powodem mojego zwolnienia na końcówce. Trudno to przewidzieć, jak zachowałby się mój organizm, gdyby było na początku trochę wolniej, ale takie starty są też od tego, by spróbować. W Chinach zastosuję inną taktykę, która powinna przynieść lepszy efekt. Cieszę się, że miałem okazję wziąć udział w tych zawodach, bo była tam bardzo dobra stawka, można było zmieniać się w grupie na prowadzeniu, więc było to lepsze, niż walczyć samemu. Padło tam też wiele rewelacyjnych rezultatów, rekordów życiowych i kraju. Tylko się cieszyć. W przyszłym roku Podiebrady chcą organizować Puchar Europy, więc możliwe, że spotkamy się tam za rok.
(Fot. E. Tardi)
Z Polaków na 20km wygrałem o 9 sekund z Rafałem Fedaczyńskim, z którym walczyłem do samego końca. Wśród Polek druga była Paulina Buziak, a trzecia Agnieszka Szwarnóg, która uzyskała wynik lepszy od minimum PZLA na Rio. Szósta była Kasia Golba, a ósma Monika Kapera. Dobrze spisali się też juniorzy, którzy walczyli w meczu międzypaństwowym. Olga Niedziałek, Zofia Kreja oraz Arkadiusz Drozdowicz wypełnili wskaźnik PZLA na mistrzostwa świata w Bydgoszczy, a Łukasz Niedziałek na mistrzostwa Europy kadetów w Tbilisi. Juniorki były trzecie, a juniorzy czwarci drużynowo.
Czołówka Kobiet
Wszystkim zawodnikom gratuluję. Za kilka dni Zaniemyśl.
Na koniec film z ostatnich kilometrów naszego deszczowego chodzenia: