Mistrzostwa Polski w Bydgoszczy – kolejny srebrny medal

W piękną słoneczną sobotę odbyły się mistrzostwa naszego pięknego nadwiślańskiego kraju. To znaczy mistrzostwa zaczęły się już w piątek, ale organizatorzy na sobotę rano zaplanowali sobie chód na 20km, w którym miałem wątpliwą przyjemność wziąć udział. Zdobyłem co prawda srebrny medal, który bardzo szanuję, ale mam niedosyt, bo złoto było na wyciągnięcie ręki. Wszystkim plany na dobre wyniki pokrzyżowała pogoda. Ale po kolei.

[more]

Po raz kolejny organizatorzy mistrzostw Polski zgotowali nam najgorszą pogodę z możliwych. To znaczy może nie mieli wpływu na pogodę, chociaż prognozy już od jakichś dwóch tygodni wskazywały upały, ale wpływ mieli nasi włodarze na godzinę naszego startu. Od kilku lat jako zawodnicy walczymy o przesunięcie terminu startu na jakąś lepszą porę. Niestety bezskutecznie. Odbijamy się tylko od ściany mówiącej: „nie da się”. Raz jeden w ostatnich latach udało się to przeforsować, kiedy w Szczecinie mieliśmy start wieczorem. Oczywiście były tam całkiem dobre wyniki. Za każdym razem natomiast kiedy start był rano, jeśli temperatura była wysoka – wyniki były słabe, bo w dużym upale się po prostu nie da, fizjologii i praw fizyki nie oszukamy. Tak było wiele razy, żeby wspomnieć chociażby mistrzostwa Bielsku-Białej 2012, Krakowie 2015. W tym roku pogoda znowu zaprzepaściła wszelką walkę o jakiekolwiek minima na długich dystansach. Ponownie organizatorzy byli zaskoczeni, że skoro jest czerwiec, to może być gorąco. Dla porównania mistrzostwa Hiszpanii na 20km w La Corunie odbywają się wieczorem, mistrzostwa Litwy w Alytusie odbywają się wieczorem i tak dalej. Szkoda zwłaszcza zawodników, którzy przylecieli z zagranicy licząc na możliwość uzyskania jakiegoś wartościowego wyniku. I oni musieli odbić się od naszych polskich realiów. W każdym razie z powodu tak wysokiej temperatury wszyscy dostosowaliśmy nasze tempo do pogody i walczyliśmy o medale i miejsca.

Pierwsze kilometry (fot. Marek Biczyk / pzla.pl)

Moim osobistym celem (oprócz zwycięstwa oczywiście) było to, by wywalczyć po raz kolejny minimum IAAF na Igrzyska w Rio, więc nastawiałem się na tempo 4:12 na kilometr dające 1:24.00. Na tyle byłem spokojnie przygotowany, bo przepracowałem solidnie ostatnie tygodnie i byłem w bardzo dobrej formie. Na stadionie prowadziłem całą grupę, ale było już znacznie za wolno, więc szybko dałem sobie spokój i postanowiłem trzymać stawkę i obserwować co się dzieje. Samemu ciężko było by mi coś zdziałać. Nie było z tego obserwowania za dużego wysiłku, bo nic się nie działo. Nikt za bardzo nie chciał prowadzić, więc trzymaliśmy równe, spokojne tempo. Jednak w tym upale trzeba było się trochę spocić, żeby je utrzymać. Nastawiałem się na ostrą walkę z pogodą i trochę z rywalami.


Start i metę chodu na 20km zaplanowano na stadionie (fot. Z. Kwita) 

Pierwsze kilometry pokonywaliśmy w dużej grupie. Nikt nie chciał jednak prowadzić. (Fot: Marek Biczyk / pzla.pl)

Stawka zaczęła nam topnieć jak lody w tym upale. W drugiej części na prowadzeniu zostałem już tylko ja i Artur Brzozowski. Tymczasem na około 17km dołączył do nas Łukasz Nowak, który swoimi długimi susami zaczął nawet napędzać tempo. Przed startem nie spodziewałem się, że to właśnie Łukasz będzie dla mnie najgroźniejszym rywalem, bo ma w tabelach wynik z tego roku o ponad dwie minuty słabszy od mojego. Tymczasem świetnie poradził sobie w upale, zaczął nadawać tempo i rozrywać stawkę. Przytrzymałem się go, a Artur zaczął słabnąć. Po około kilometrze i ja nie zdołałem za nim przyspieszyć, zacząłem się usztywniać i miałem już jakieś 50 metrów straty na ostatnim kole do Łukasza. Może niepotrzebnie stosowałem kofeinę na przedostatnim piciu, może zabrakło jeszcze czegoś w treningu, w każdym razie nie byłem w stanie tych dwóch ostatnich kilometrów wytrzymać. Szybkościowo przygotowany byłem dobrze, więc liczyłem, że jeśli dotrwam do stadionu to „pozamiatam”. Miałem na tablicy jedno ostrzeżenie od sędziów, ale muszę przyznać, że w porównaniu do poprzednich startów rzeczywiście nie czułem się tak płynnie technicznie jak na przykład w La Corunie. Może byłem za bardzo „nakręcony” na zwycięstwo i przez to napięcie psychiczne przełożyło się na tonus mięśniowy. Na pewno przeszedłem 20km bez żadnych kryzysów, na dość niskim tętnie. Jeśli ktoś narzuciłby dużo mocniejsze tempo, pewnie dało by się wycisnąć z tego startu więcej, ale wszyscy bali się tego upału i skończyło się tak jak się skończyło. Nie przejmuję się tym jednak, trzeba cieszyć się i ze srebra, bo jeszcze przed mistrzostwami pewnie mało kto obstawał, że będę walczył o złoto.  Brązowy medal zdobył Artur Brzozowski, który wraca do startów po długiej przerwie. Bez medalu tym razem Rafał Augustyn.

Wśród kobiet w chodzie na 20km zwyciężyła Paulina Buziak przed Agnieszką Szwarnóg i Moniką Kaperą. Czwarta była Agnieszka Dygacz. Podczas zawodów wiele razy zawodniczki zmieniały się na prowadzeniu. Warto również podkreślić, że Polki bardzo mało startują, żadna z naszych zawodniczek nie poszła po raz drugi wyniku zbliżonego do minimum na 20km. Nie podoba mi się również postawa Pauliny, która w wywiadzie po mistrzostwach od razu nastawia się na słabe miejsce w Rio: „Zobaczymy jak tam wyjdzie. Jednak to wiadome, że to jest najważniejsza impreza i dochodzi do tego stres, i dlatego no zobaczymy jak sobie poradzę z tym wszystkim”.  Na pewno zostało jeszcze kilka tygodni, żeby poradzić sobie ze stresem i nastawić się na walkę. Cały wywiad poniżej:

Jeśli chodzi o mistrzostwa Polski to po raz kolejny rozgorzała dyskusja, dlaczego tak mało ludzi przychodzi na trybuny? Ciągle bardzo mało osób w naszym kraju interesuje się lekką atletyką, a frekwencji nie poprawiają nawet wielkie gwiazdy. Obawiam się, że podobnie może być na mistrzostwach świata juniorów w lekkiej atletyce, które w lipcu odbędą się na tym samym stadionie. Mam nadzieję, że organizatorzy jakoś wypełnią tę lukę. 

Ostatnie metry na stadionie (fot. W. Mirek)

Tymczasem do Igrzysk zostało coraz mniej czasu, z niecierpliwością czekam na ostateczne decyzje dotyczące składu naszej Reprezentacji. Już niebawem wybieram się też na kolejny obóz. Cały tydzień po starcie na 20km traktuję regeneracyjnie, czyli trenuję raczej podtrzymująco, aniżeli budująco, a później będę planował, co dalej. O czym jak zwykle na bieżąco będę informował na blogu. Gratuluję wszystkim startującym w Bydgoszczy, jesteście wielcy!

Medaliści Mistrzostw w chodzie na 20km (fot. W Mirek)

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close