Ostatni dzień przed wylotem do Rio

Dzisiaj miałem trochę spokojniejszy dzień (przynajmniej, jeśli porównywać go do poprzedniego). Z racji tego, że wylot do Rio miałem dopiero wieczorem, pospałem dłużej, by nabrać sił na długą podróż. Później załatwiałem ostatnie sprawy i w drogę. Ale po kolei.

[more]

W pokoju mieszkałem z Marcinem Lewandowskim, który też leci wieczorem, więc na śniadanie poszliśmy dopiero po 9. Dalej zaplanowałem dzień i od razu zabrałem się do realizacji moich ambitnych planów. Znalazł się tam: trening, obiad, spakowanie reszty rzeczy, wypad do siedziby adidasa, ostatnie zakupy i wieczorem w drogę. Udało się zrobić praktycznie wszystko, choć „Plan B” też się przydał…

Widok z mojego okna w hotelu koło lotniska

Na trening ponownie pojechałem na Pola Mokotowskie, tym razem  z Łukaszem Nowakiem. Na pewno wyróżnialiśmy się w naszych pomarańczowych (czy może raczej jaskrawo- czerwonych?) strojach olimpijskich jadąc w autobusie linii nr 175. Dzisiaj w parku było dużo spokojniej, choć panowały spore upały. Kiedy robiłem trening wczoraj wieczorem, spotkałem mnóstwo przechadzających się ludzi, spędzających czas na zielonej trawce przy wieczornym grillu. Dzisiaj wybraliśmy się potrenować po śniadaniu, więc pora o wiele mniej uczęszczana przez warszawiaków. Na stadionie Skry przygotowywano się już do kolejnej edycji Warsaw Track Cup.

Na treningu zrobiłem 10km w niespełna 50 minut. Dzisiaj było trochę ciężej niż wczoraj, ale temperatura była wysoka i pora też gorsza, niż ostatnio. Po treningu poszliśmy na robioną na miejscu lemoniadę – gość na specjalnym rowerze robi w centrum parku świetną, orzeźwiającą lemoniadę ze świeżych owoców. Ma też skarbonkę, w której zbiera na Ferrari, więc trochę się do tego dorzuciliśmy. Tylko że jak już kupi to Ferrari zamiast tego roweru, to nie wiem, kto nam będzie robił taką pyszną lemoniadę na Polach Mokotowskich…  

Później odwiedziłem jeszcze siedzibę adidasa w Warszawie. Zaraz napiszę dlaczego, bo to cała historia. Sprawa wygląda tak: jadąc na Igrzyska Olimpijskie dostajemy bardzo fajny sprzęt sportowy, tym razem po raz kolejny jego sponsorem jest polska firma 4F. Na swój start ubiera nas Polski Związek Lekkiej Atletyki, którego sponsorem od kilku lat jest ta sama firma – 4F. Jednak podczas każdych takich zawodów możemy używać dowolnego specjalistycznego sprzętu, takiego już buty, czy biegacze z bieżni – kolców (tzn. oczywiście butów z kolcami). Nie mam żadnego partnera czy sponsora sprzętowego, ale z racji tego, że startuję ostatnio w butach marki adidas napisałem do nich, czy nie dali by mi zniżki na buty do startu w Rio. Na szczęście zgodzili się podarować mi buty, ale w tym momencie zaczęły się przygody. Zmierzyłem jednego buta (Takumi Ren i Takumi Sen). Pasowały idealnie, więc wróciłem szczęśliwy do hotelu. Tam otwierając pudełko stwierdziłem, że mogłem jednak przymierzyć oba buty, bo w pudełku miałem dwa… lewe. Na szczęście miałem jeszcze godzinkę, więc wysłali taksówką tego jednego buta, a ja odesłałem drugiego. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie pasować.

Przed wylotem do Pekinu też miałem podobne przygody, tam buty od Gino Rossi miałem oba prawe, ale później udało się je wymienić. Tym razem znowu nie obyło się bez przygód.

Przy okazji myślę, że warto by poruszyć kwestię takiego sprzętu w naszym Polskim Związku, który akurat takie rzeczy powinien nam zapewniać na najważniejsze zawody. Jadąc na tak duże zawody dostajemy dres na podium, strój startowy, ale pan działacz nie wyraża zgody na kupienie butów, bo to już jest za dużo. Trzeba więc iść do pracy, zarobić sobie na te buty i je kupić, bo nikt tego nie zorganizuje.  Jeszcze na Igrzyska w Pekinie nie było z tym problemu, ale później decyzje były tylko odmowne.

Ja tymczasem wsiadam już w samolot i rano będę już w Wiosce Olimpijskiej.

 

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close