Krótkie podsumowanie Mistrzostw Świata w Londynie. "Między Wisłą a Tamizą"

Na mistrzostwach świata w Londynie polscy lekkoatleci wiele razy startowali jak uskrzydleni. Pośród wysokich oczekiwań spektakularne sukcesy przeplatane były przez dramaty pokonanych. W końcu na tym polega piękno sportu, że oczekujemy zwycięstw, ale po cichu liczymy na nieoczekiwane rozstrzygnięcia. W Zjednoczonym Królestwie sportu, stadion olimpijski przypominał kipiący emocjami kocioł, w którym zadziało się wszystko, co mogło się wydarzyć.

[more]


Londyńskie Mistrzostwa przeszły do historii (fot. IAAF.org)

Mistrzostwa świata w stolicy Wielkiej Brytanii co rusz nas zaskakiwały. Zabrakło chyba w tym roku jedynie rekordów świata, ale na nudę na pewno nie można było narzekać. Co prawda rekord ustanowiła Ines Henriques z Portugalii w nowowprowadzonej konkurencji – chodzie na 50km kobiet, ale w porównaniu do igrzysk w tym samym Londynie pięć lat temu – było bardzo skromnie. Tam pobito wszak 4 światowe rekordy – pamiętne 800m Davida Rudishy – 1:40.91, 4x100m mężczyzn – Jamajka i 36.84, 4x100m kobiet USA – 40.82 i chód 20km kobiet – Jelena Łaszmanowa – 1:25:02.

Znad Wisły wyruszyła nad Tamizę armia lekkoatletów i 8-medalowy dorobek można uznać za udany. Jakie były nastroje? Z jednej strony w powietrzu unosiła się melancholijna beztroska, ale z bliska było widać pełne skupienie i koncentrację.

Mistrzostwa oglądane na żywo pod baldachimem dachu nad trybunami w Londynie przeminęły jak kilka odcinków ulubionego serialu. Szybko, ale bez pośpiechu. Wszystko było na czas. Choć plan pożegnania Bolta i Mo Faraha dwoma złotymi medalami nie wypalił. Taki ten sport już jest.

Były skandale, jak zatrucie ponad 30 zawodników na czele z szybkobiegaczem z Botswany – Isaaciem Makwalą, któremu tajemniczy wirus powodujący wymioty zabrał szansę na dwa medale. Nie zabrakło i zabawnych incydentów, jak zgubienie drogi przez Kenijkę Beatrice Chepkoech w biegu przeszkodowym, która musiała zawracać, by nie ominąć rowu z wodą.

Koniec pewnej epoki nastąpił w wykonaniu Usaina Bolta. Słynny Jamajczyk pokazał, że dalej jest tylko człowiekiem – przybiegając trzeci na 100m i łapiąc kontuzję w biegu rozstawnym. Z dorobkiem 11 złotych, 2 srebrnych i 1 brązowym medalem z mistrzostw świata zakończył właśnie wielką karierę. W kategorii multimedalistów wyprzedziła go Allyson Felix, która po londyńskich mistrzostwach ma 16 krążków: 11 złotych, 3 srebrne i 2 brązowe. Kim będzie następny tak wielki mistrz albo mistrzyni?

Kolejna niespodzianka nastąpiła w wykonaniu Mo Faraha, kończącego starty na bieżni – wielki Mo będzie teraz startował wyłącznie w biegach ulicznych. W Londynie niewiele brakło do zdobycia kolejnego dubletu – po pięknym zwycięstwie na 10000m, w biegu na 5000m przegrał na końcówce z Muktarem Erisem z Etiopii. Kolejna niespodzianka, pokazująca, że w bieganiu nie ma nic pewnego.

Ale dramatów było więcej. Amerykanka Kendra Harrison, mająca rekord świata w biegu płotkarskim przegrała z mającą polski rodowód Pamelą Dutkiewicz z Niemiec czy Australijką Sally Pearson, która w tym sezonie miała praktycznie tylko dwa dobre biegi: półfinał i finał mistrzostw świata. Podobnie jak Francuz Renaud Lavillenie, oboje nadal nie wygrali w czempionacie globu.

Faworyzowany w biegach na 200m i 400m Isaac Makwala (19.77 na 200m i 43.72 na 400m) wraz z 30 innymi lekkoatletami zatruł się w hotelu Tower i stracił wielką szansę na dublet. Poddany przymusowej kwarantannie nie został wpuszczony na finał 400m i eliminacji na 200m, by później pobiec sam. W finale zajął dopiero 6. miejsce. Na ten sam dublet miał też apetyt Wayde Van Niekerk, który jako jedyny zszedł w Londynie poniżej 44 sekund na 400m (a jego rekord świata to 43.03!). Zawodnik z RPA biegał też poniżej 20 sek. na 200m (19.84) i 10 sekund na 100 (9.94). Ich obu pogodził Ramil Guliew, Azer w barwach Turcji, sensacyjnie zwyciężając w finale dwusetki.

Na dwa złota liczyło wielu: Bolt, Van Niekerk, Mo Farah, Makwala, Shaunae Miller Uibo z Bahamów oraz Elaine Thompson z Jamajki. W biegach średnich spodziewano się podwójnego złota „przyszywanej” Holenderki Sifan Hassan i Caster Semenii z RPA. Nie udało się nikomu!

(Już jutro opiszę mój występ oraz podsumowanie występu chodziarzy w Londynie).


Stadion w Londynie kipiał emocjami (fot. IAAF.org)

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close