Co dalej?

Co dalej?

Z racji pandemii koronawirusa Covid-19 mam trochę więcej czasu na nadrobienie różnych zaległości, dlatego wracam do blogowania. Postaram się bardziej regularnie pisać o tym co u mnie, bo wiele się dzieje. Napiszę też kilka artykułów na popularne ostatnio tematy. Świat nie znosi próżni, a u mnie zawsze dzieje się dużo, nawet gdy zawody są wstrzymane.

Podczas Halowych Mistrzostw Polski w Toruniu (fot. Marta Gorczyńska)

Łagodną mieliśmy w tym roku zimę. Zdarzają się takie lata, kiedy intensywne opady śniegu mogą zasypać marzenia sportowców o dobrych wynikach. Teraz praktycznie nie było śniegu, więc można było jeszcze lepiej potrenować, co oczywiście ucieszyło nie tylko mnie, ale praktycznie wszystkich sportowców.

Na koniec ubiegłego roku startowałem najpierw we Francji w Balmie, gdzie planowałem startować na 50 km, ale ponieważ zaginął mi bagaż przepisałem się na szybko na 20 km i wygrałem ten dystans. Później startowałem jeszcze na 30 km w Dublinie, gdzie zdjęli mnie sędziowie po 25 km. Końcówkę roku trenowałem w domu, a w ferie szkolne pojechałem na obóz do Szczyrku, gdzie zrealizowałem rewelacyjny trening. Wcześniej oczywiście umawiałem się z Rafałem Fedaczyńskim i Dawidem Tomalą (a czasem i z Arturem Brzozowskim) na treningi w Katowicach i forma rosła jak na drożdżach. Pierwszym sprawdzianem były Halowe Mistrzostwa Śląska w Ostrawie rozgrywane 25 stycznia, gdzie zrobiłem zdecydowanie lepszy wynik niż rok temu (11:52).

Później byłem jeszcze we Włoszech, gdzie wspólnie z Rafałem Sikorą, Rafałem Fedaczyńskim i Dawidem Tomalą ustalaliśmy taktykę na Rafała Augustyna, trenując do mistrzostw Polski na 50 km. Kilometraż zrobiliśmy tam kozacki, chociaż pobolewała mnie parę dni stopa, która na moment spuchła mi nawet jak stoczniowiec po spotkaniu z ZOMO. Na szczęście kontuzja nie okazała się poważna i nie musiałem robić przerwy w treningu.

Halowe Mistrzostwa Polski w Toruniu (fot. Marta Gorczyska)

Po powrocie od razu wystartowaliśmy na Halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu, gdzie jeszcze na kilometr do mety byłem na medalowej pozycji, ale psim swędem dałem się wyprzedzić na końcówce i byłem pierwszy za podium. Wynik poniżej 20 minut bardzo mnie cieszy, bo już od kilku dobrych lat tak szybko nie chodziłem. Najchętniej sam bym sobie wręczył jakiś dyplom.

Problemy zaczęły się niedługo później, w związku z pandemią koronawirusa Covid-19, bo trzeba było odsunąć w czasie kolejne plany startowe. Odwołano wszystkie zawody w Polsce w kwietniu i w maju, a także igrzyska olimpijskie w Tokio, które odbędą się w roku kolejnym. Pamiętam, jak kilka lat temu ustawiłem sobie odliczanie do igrzysk i już tak mało dni miałem na tym liczniku, a tu trzeba będzie jeszcze rok czekać… i przestawić ten licznik.

Na moment przed startem na hali. Walka później była zacna (fot. Marta Gorczyńska)

My sportowcy jesteśmy na tym stratni nie tylko z powodu wkurzenia odwoływaniem zawodów. Są to też straty finansowe, bo miałem kilka zaproszeń na starty, gdzie czekały mnie fajne nagrody, ale trzeba będzie z tym wszystkim poczekać. Problemem w Polsce jest też współpraca ze związkiem, bo zamiast tak jak w innych krajach jakoś pomagać sportowcom, to nasi działacze nam jeszcze utrudniają sprawę. Na szczęście w tym roku są w związku wybory, więc może coś się w tej kwestii zmieni.

Wciąż czekamy, czy do Mistrzostw Europy zostanie dołączony chód sportowy (ma być zarówno na dystansie 20 km, jak i 50 km kobiet i mężczyzn). Decyzja zostanie podjęta 7-8 maja podczas kongresu European Athletics [Edit: Mistrzostwa Europy zostały całkiem odwołane]. Ciężko na razie prognozować, jak to się skończy, bo na dwoje babka wróżyła. Na pewno czekają nas mistrzostwa Polski na 10 km, 20 km i 50 km, które mają odbyć się od sierpnia do października. Ze swojej strony robię wszystko, żeby znów wskoczyć na siodło i jeszcze parę fajnych wyników zrobić. Trenuję normalnie i jakoś bardziej mnie to ostatnio cieszy. Czuję, że będzie moc i złapię jeszcze świat.

Film promocyjny książki Henryk Szost. Rekordzista

Jeśli chodzi o moje pozasportowe plany i osiągnięcia, to dzieje się zdecydowanie więcej, niż w sporcie. Od września rozpocząłem nową pracę w IV LO i generalnie wszyscy jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Bardzo dynamicznie powstają również moje kolejne książki. W ubiegłym roku byłem współautorem dwóch z nich („Trening mistrzów” i „Rekordzista. Henryk Szost”), a w roku bieżącym została wydana książka „Mój Bieg. Marcin Lewandowski”. Obie książki są dostępne pod adresem: https://ksiazkidlabiegaczy.pl/

Kolejna książka, Adama Kszczota też jest już na dobrej drodze. Niedługo czeka mnie jeszcze obrona pracy doktorskiej, a co ważniejsze premiera mojej powieści. Napisałem też przez ostatni czas kilkadziesiąt artykułów, co tydzień można chociażby znaleźć mój nowy artykuł na bieganie.pl (niedługo wrzucę kilka linków z podsumowaniem – może któryś z tematów was zainteresuje).

Film promocyjny książki Marcina Lewandowskiego „Mój Bieg”

Błąd popełniany więcej niż raz to już nasz wybór. Dlatego nie popełniam już niektórych błędów, a jeśli coś się pojawia, to raczej modyfikuję to tak, by nie szkodziło mi za bardzo. Kolejne moje igrzyska będą musiały jeszcze poczekać rok, ale wykorzystam ten czas należycie. Przez rok wiele można zrobić, a ja będę tylko lepszy i mocniejszy.

Z nadziejami patrzę w przyszłość!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close